Wątek "czwartego rozbioru Polski", lub jak w pewnym momencie stwierdził jeden z gości, nawet "piątego rozbioru", pojawił się w jednym z programów Jewgienija Popowa. - Pytanie o czwarty rozbiór Polski staje się coraz ważniejsze. Zasługuje na to - mówił jeden z gości. Kontynuował swoją myśl, stwierdzając, że "z jednej strony Polska zasługuje na rozbiór, ale z drugiej można to wykorzystać w obecnej sytuacji". - Możemy dać im część, a wziąć całą resztę. Część, którą dał im Stalin - Prusy Wschodnie - mówił. Można się domyślać, że chodzi o część Prus Wschodnich, które na mocy układu poczdamskiego z 1945 r. zostały podzielone między Polskę (Warmia i Mazury) a ZSRR, przy czym Okręg Kłajpedy, zajęty przez Rzeszę Niemiecką w marcu 1939 r., ponownie przeszedł we władanie Litwy. Emocje ostudził prowadzący, który powiedział: - Weźmy najpierw Słowiańsk, a później będziemy ustalać granice Europy. Słowiańsk to ukraińskie miasto w obwodzie donieckim, w Donieckim Zagłębiu Węglowym, o które toczą się zaciekłe walki. Sołowjow idzie dalej. "Nie uznawajmy zjednoczenia Niemiec" O tworzeniu nowych granic w Europie coraz śmielej mówi także jeden z naczelnych rosyjskich propagandystów Władimir Sołowjow. Kilka dni temu w swoim programie "Pełny kontakt" pytał, "dlaczego w ogóle powinniśmy uznawać niepodległość byłych republik sowieckich?". - Rozdział od Związku Radzieckiego nie był prawnie sformalizowany. Procedura prawna nie została zachowana - twierdził. Jego zdaniem Rosja "nie powinna uznawać państw nazistowskich, które powstały na pozostałościach ZSRR". - Jeśli Ukraina żąda granic z 1991 r., my powinniśmy zażądać przywrócenia granic z 1986 r. - mówił. Pytał również o podstawy prawne zjednoczenia Niemiec. - Gdzie jest NRD? Dlaczego nie podważyliśmy do tej pory Traktatu dwa plus cztery? - pytał. Traktat dwa plus cztery gwarantował m.in., że zjednoczone Niemcy obejmą obszar RFN i NRD oraz obie części Berlina, a obecne granice są ostateczne, tzn. Niemcy zrzekają się roszczeń wobec innych państw, a granica na Odrze i Nysie Łużyckiej zostanie potwierdzona przez zjednoczone Niemcy w wiążącym prawnie traktacie z Polską. Wśród jego sygnatariuszy był minister spraw zagranicznych ZSRR Eduard Szewardnadze. Według Sołowjowa "zostały naruszone podstawowe prawa". - Złożone nam i zapisane obietnice zostały złamane. Nie uznawajmy zjednoczenia Niemiec Zachodnich i Wschodnich, wchłonięcia NRD. Żądajmy zwrotu naszej strefy wpływów - mówił propagandysta. - Uznajmy istnienie Niemiec Wschodnich, jednocześnie nie uznając istnienia tych krajów jako zjednoczonych. Prowadźmy naszą politykę i dyplomację na tej podstawie, że nie uważamy zjednoczenia Niemiec za uzasadnione i uważamy je za odrębne terytoria - dodał. Rosyjski propagandysta grozi Polsce W innym odcinku Władimir Sołowjow na antenie rosyjskiej telewizji groził wkroczeniem do Warszawy czeczeńskich sił specjalnych Achmat. - Mogę sobie z łatwością wyobrazić, że siły specjalne Achmat wkraczają do Warszawy sprawdzić, jak się ma sytuacja - powiedział propagandysta. - Kto ma ich powstrzymać? IRIS (niemiecki system przeciwlotniczy - przyp. red.), który udowodniono, że jest nieskuteczny. Nie mogą obronić Kijowa, a w Niemczech nie ma nic - stwierdził Sołowjow. Skomentuj artykuł na Facebooku!