Ukraina w procesie mobilizacji więźniów wykorzystuje część rosyjskiego doświadczenia, ale jedynie te elementy, które dotyczą rekrutacji, a nie służby skazańców na froncie - podaje agencja Unian. O powoływaniu więźniów na front opowiedział w rozmowie z "Ukraińską Prawdą" Dmytro Kucharczuk, dowódca II Batalionu 3. Samodzielnej Brygady Szturmowej. Wojskowy odpowiada za rekrutację skazańców. Ukraina. Wojskowy ujawnił, jak wygląda rekrutacja więźniów. "Przypomina rosyjską" - Selekcja więźniów, którzy chcą wziąć udział w mobilizacji, bardzo przypomina tę w Rosji. Jednak wykorzystanie takich żołnierzy na froncie nie będzie miało nic wspólnego z rosyjską praktyką - ujawnił Kucharczuk. Wojskowy jest przekonany, że część zmobilizowanych z pewnością ucieknie, ale będzie ich niewielu. Jako przykład podał Azerbejdżan, gdzie w podobnej sytuacji zbiegło około 20 proc. skazanych. - Bez względu na to, jak bardzo staram się komunikować z ludźmi, rozumiem, że znajdzie się odsetek nieszczerych. Którzy po prostu chcą w ten sposób wyjść z więzienia i uciec. To prawda. Ale w naszym zacofanym społeczeństwie poradzieckim w więzieniach przebywa bardzo dużo ludzi, którzy nie powinni się tam znajdować - oświadczył żołnierz. Wojskowy osobiście rozmawia z kandydatami. Przyznał, że wcześniej dowiadywał się, w jaki sposób nieżyjący już szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn werbował rosyjskich skazańców. - Przychodzę do więzienia, przemawiam do tych, którzy chcą. Czuję się trochę jak Prigożyn, ale potem z każdą osobą, która ma taką chęć, przeprowadzam osobisty wywiad. Dowiaduję się o ich stanie zdrowia, jak zachowują się w więzieniu, dowiaduję się, co ich motywuje do walki. Następnie na podstawie tych wszystkich czynników daję możliwość wypełnienia ankiety - relacjonował Kucharczuk. Wojna na Ukrainie. Więźniowie trafią na front. "Większość się nie zawiedzie" Żołnierz ujawnił, że więźniowie obawiają się, że zostaną potraktowani jak "mięso armatnie". Z tego powodu wielu czeka - chcą zobaczyć, co stanie się z tymi, którzy zostaną zmobilizowani jako pierwsi. - Jeśli weźmiemy jedną, dwie osoby do drużyny, pięć, sześć na pluton, zintegrujemy je, pokażemy, że jesteśmy równi - jestem pewien, że większość z nich się nie zawiedzie - powiedział Kucharczuk. Ukraińskie wojsko informowało, że więźniowie przejdą takie samo szkolenie jak pozostali zmobilizowani. Skazańcy będą mieli także takie same przywileje jak inni żołnierze, na przykład prawo do urlopu. Co więcej, z czasem będą oni mogli nawet awansować na stanowiska dowodzenia. - Szczerze wierzę, że historia więźniów powinna pokazać, że nie jesteśmy podobni do Rosjan. Mam wielką nadzieję, że podobna decyzja zostanie podjęta także w sprawie aresztów śledczych, ponieważ w aresztach śledczych przebywa bardzo dużo osób, a niektórzy siedzą tam od lat - mówił Kucharczuk. W połowie maja prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę, która umożliwia warunkowe zwolnienie z odbywania kary pozbawienia wolności, by skazani mogli wstąpić do armii. Minister sprawiedliwości Denys Maluśka oceniał, że liczba osadzonych w zakładach karnych, którzy mogliby zostać zmobilizowani na wojnę z Rosją, wynosi około 10-20 tys. Źródło: Unian, Ukraińska Prawda ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!