Cytowana przez "Guardiana" Marija Alochina odniosła się do przypadków rugowania rosyjskiej kultury w Europie z ostatnich tygodni. Przypomnijmy, że filharmonia z Cardiff wyrzuciła ze swojego repertuaru utwory Piotra Czajkowskiego, londyńska opera tak samo postąpiła z rosyjskim baletem, włoski uniwersytet odwołał wykłady z twórczości Fiodora Dostojewskiego, a Netflix wstrzymał prace nad adaptacją "Anny Kareniny" Lwa Tołstoja. - Myślę, że to głupie - oceniła Alochina. - To nie Czajkowski najechał Ukrainę. Zakazywanie jego twórczości nie ma sensu. Sens ma natomiast zakazywanie całej rosyjskiej ropy i gazu - stwierdziła. "Rusofobia? Nie spotkałam się" Artystka zaznaczyła, że po wybuchu wojny nie doświadczyła żadnej rusofobii w Europie. - To zresztą bez znaczenia. Powinniśmy być zjednoczeni jako artyści w budowaniu antywojennego ruchu - podkreśliła. Pussy Riot krytykują Zachód Członkinie Pussy Riot zaznaczają, że od 10 lat ostrzegały Zachód, jak groźna jest "dyktatura w największym państwie, posiadającym broń atomową i imperialne ambicje". Ich zdaniem na Zachodzie w relacjach z Rosją zwyciężyły "interesy biznesu". - Gdyby po aneksji Krymu wprowadzono poważne sankcje, nie byłoby dzisiejszej wojny - twierdzi Alochina. Z kolei jej koleżanka z zespołu Olga Borysowa podkreśliła, że Władimir Putin powinien zostać osądzony jako zbrodniarz wojenny przed trybunałem w Hadze, by "wysłać sygnał wszystkim innym dyktatorom".