Ukraińska armia zaatakowała we wtorek dwa cele na terytorium Rosji, oba położone w Tatarstanie. Bezzałogowce trafiły w rafinerię w Niżniekamsku oraz zakład montażu dronów kamikadze Szahed w mieście Jełabuga. W budynkach wybuchły pożary. Agencja Reutera obliczyła, że do tej pory wszystkie ukraińskie ataki dronów na rosyjskie rafinerie doprowadziły do ograniczenia około 14 procent mocy produkcyjnych Federacji Rosyjskiej w zakresie rafinacji ropy naftowej. Wojna w Ukrainie. Eksperci mówią o punkcie zwrotnym Wtorkowy ataki to najgłębsze uderzenia na terytorium Rosji od czasu rozpoczęcia inwazji na pełną skalę. Bezzałogowce przeleciały około 1300 km od linii frontu. Zdaniem analityków z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną stanowią one "znaczące przełamanie wykazanej przez Ukrainę zdolności do przeprowadzania uderzeń dalekiego zasięgu na tyłach wroga". Eksperci ocenili, że tego typu ataki są niezbędnym elementem ukraińskiej taktyki polegającej na "użyciu asymetrycznych środków w celu degradacji gałęzi przemysłu zaopatrujących i wspierających rosyjską armię". Wojna w Ukrainie. "Są modele dronów, które mogą latać ponad tysiąc kilometrów" Atak na cele położone blisko 1200 kilometrów od granicy ukraińsko-rosyjskiej to potwierdzenie słów ukraińskiego ministra transformacji cyfrowej Mychajło Fiodorowa. W rozmowie z niemieckim magazynem Welt polityk przyznał, że Ukraińcy są obecnie w stanie sami produkować drony, których zasięg znacząco przekracza tysiąc kilometrów. - Większość dronów, które (do tej pory - red.) atakowały rosyjskie rafinerie ma zasięg od 700 do 1000 kilometrów. Teraz są też modele, które mogą latać ponad 1000 kilometrów - stwierdził. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!