Szwajcaria znowu powiedziała "nie". Na początku listopada rząd w Bernie odrzucił wniosek Berlina o zgodę na dostarczenie Ukrainie wyprodukowanej w Szwajcarii amunicji kalibru 35 mm. Jest ona wykorzystywana w przekazanych Ukraińcom przez Niemcy samobieżnych działach przeciwlotniczych Gepard. Takiej samej odpowiedzi Berno udzieliło już w czerwcu, tłumacząc to swoją neutralnością. Jak podawały media, Niemcy wnioskowały tym razem o zgodę na przekazanie Ukraińcom blisko 12,5 tysiąca sztuk amunicji do Gepardów. Ukraina dostała od Niemiec 30 takich dział, które są wykorzystywane m.in. do zwalczania dronów. Jeszcze zanim Gepardy dotarły na Ukrainę w Niemczech mówiło się, że może zabraknąć do nich amunicji. Pokazuje to, jak trudne może być dla Ukrainy przestawienie się ze sprzętu sowieckiego na natowski. Kijów dostaje zachodnią broń już od kilku lat, w ostatnich tygodniach przed rosyjską inwazją dostawy przyspieszyły. Ale dopiero wiosną tego roku władze Ukrainy zaczęły mówić o wymianie sprzętu na dużą skalę. "Jesteśmy w zasadniczo nowej fazie, o której nikt nie śmiał marzyć" - pisał w kwietniu na Facebooku szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. "Chodzi o przestawienie się ukraińskiej armii na broń NATO, na natowskie standardy. To właśnie się dzieje". Coraz więcej zachodniej broni, ale słaba logistyka Trudno powiedzieć w jakim konkretnie punkcie tej przemiany znajduje się obecnie Ukraina. Faktem jest, że kraj dostaje coraz więcej broni z Zachodu. Ale dostawy mają swoje ograniczenia. Nowoczesnych, ciężkich systemów uzbrojenia jest na razie raptem kilka. Mowa choćby o dostarczonym niedawno przez Niemcy systemie obrony powietrznej IRIS-T czy amerykańskim NASAMS. Haubic z krajów NATO albo wyrzutni rakiet HIMARS z USA dostarczono kilkadziesiąt. Starszego sprzętu, jak amerykański transporter opancerzony M113, dostarczono kilkaset sztuk. - Krytycznym punktem jeśli chodzi o zachodnią broń, jest jej konserwacja, naprawy i zaopatrzenie (w części) - mówi ukraiński ekspert wojskowy Serhij Hrabskyj. - Jest to o wiele bardziej wymagające, niż samo używanie broni - dodaje. I właśnie to może być powodem, dla którego konwersja na zachodnie uzbrojenie przebiega wolniej, niż życzyłby sobie tego Kijów. Baza techniczna dla serwisu zachodniego sprzętu powstaje ponadto nie w Ukrainie, ale w sąsiednich krajach NATO. Innym problemem z zachodnią bronią jest to, że istnieje wiele typów tego samego uzbrojenia - amerykańskie, brytyjskie, francuskie, niemieckie, szwedzkie, zwraca uwagę Hrabskyj. Bo choć standard jest ten sam, to pojawiają się różnice w serwisowaniu takiej broni. Potwierdza to Markus Reisner, pułkownik z austriackiego sztabu generalnego. - Ukraińcom udaje się do tej pory obchodzić się z dostarczonym im sprzętem w bardzo przemyślany sposób - mówi. Wyzwaniem pozostaje logistyka: mamy bowiem do czynienia z paletą różnorodnych systemów uzbrojenia. - Jest trudność z dostarczeniem odpowiedniej amunicji do odpowiedniej broni, Ukraina to ogromny kraj - dodaje. Zachodnia broń ma za to jedną wspólną cechę - to systemy krótkiego zasięgu, które da się zastosować w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Kijów chciałby dostać rakiety dalekiego zasięgu, a także zachodnie samoloty oraz czołgi bojowe. Ale to życzenie pozostaje jak dotąd niespełnione. Postsowieckie czołgi z Polski i Czech Większość ukraińskiego uzbrojenia to sprzęt konstrukcji sowieckiej, dostarczony głównie z krajów Europy Środkowo-Wschodniej - także ze względu na to, że zapewniona jest przy tym potrzebna logistyka, mówią eksperci z którymi rozmawiała DW. W siłach powietrznych Ukraina ma do dyspozycji wyłącznie sowieckie maszyny, w przypadku artylerii jest większa różnorodność, podkreśla Hrabskyj. Podobnie wygląda sytuacja z czołgami i pojazdami pancernymi. Są co prawda wyjątki, ale większość to sprzęt sowiecki. Oto najnowszy przykład. Stany Zjednoczone razem z Holandią zapowiedziały na początku listopada dostarczenie Ukrainie 90 zmodernizowanych czołgów typu T-72 z Czech. Wcześniej Kijów dostał już kilkaset takich pojazdów, głównie z Polski. Dostarczana jest także amunicja. Ale przebieg wojny jest bardzo intensywny, sprzęt szybko się zużywa, co potwierdzają doniesienia z frontu. "Brakuje techniki, prawie nie ma amunicji sowieckiego kalibru" - pisał na Facebooku o swojej służbie w okolicach Bachmutu na początku sierpnia ukraiński reżyser i żołnierz Ołeh Sencow. "Systemy NATO są lepsze, ale jest ich za mało". Systemy obrony powietrznej z krajów NATO Czy sytuacja Ukrainy może niebawem stać się krytyczna, gdy postsowieckie zasoby będą na wyczerpaniu, a zachodnie dostawy nie będą w stanie ich zastąpić? Dyskusje na ten temat trwają w mediach społecznościowych, oficjalnych danych nie ma, bo są tajne. - Bardzo wyraźnie zaobserwować można było niedobory rakiet dla systemów obrony powietrznej typu Buk-M1 albo S-300 - mówi Gustav Gressel, ekspert z berlińskiego biura European Council on Foreign Relations. - Kiedy Rosjanie atakowali pociskami manewrującymi albo czymś podobnym, Ukraina strącała tylko dwa, trzy z ośmiu czy dziesięciu, bo po prostu prawie nie miała amunicji - dodaje. Po dostarczeniu systemów IRIS-S i NASAMS udaje się zestrzelić wiele więcej. Niedawno niektóre kraje NATO zdecydowały się przekazać Ukrainie także starsze systemy przeciwlotnicze, jak choćby amerykańskie HAWK-i. Inne delikatne pytanie dotyczy tego, na ile jeszcze wystarczy postsowieckiej amunicji? Ukraińskie zapasy skurczyły się jeszcze przed wojną, gdy doszło do serii eksplozji w składach amunicji, co zostało uznane za sabotaż. Gressel ocenia, że w Europie Wschodniej nie ma już wcale tak dużo sowieckiej broni. - Zależy o czym mówimy, ale jest już względnie po sprawie - dodaje. Pozostaje wprawdzie możliwość produkcji amunicji do sowieckiej broni w niektórych fabrykach w Europie Wschodniej, ale pole manewru nie jest duże. Gressel mówi, że do systemów Strzała albo Osa, które Kijów otrzymał też od partnerów w Europie Wschodniej, amunicji jest coraz mniej. Setki zdobycznych czołgów z Rosji W opinii Gressela, życzenie Kijowa, by całkowicie przestawić się na zachodnie systemy, jest uzasadnione. Cały proces mógłby też postępować szybciej, gdyby niektóre kraje - do których zalicza Niemcy - szybciej podejmowały decyzje polityczne. Zdaniem Serhija Hrabskyjego sytuacja nie będzie jednak krytyczna, gdy pojawią się niedobory sowieckiego sprzętu. - Kto jest największym dostawcą broni do Ukrainy? Rosja - zauważa ekspert i zwraca uwagę na uzbrojenie przejęte od Rosjan. Magazyn Forbes szacuje, że w Ukrainie jest obecnie więcej sprzętu odebranego Rosjanom, niż dostarczonego przez najważniejszych sojuszników z Zachodu. Do końca września Ukraińcy zdobyli około 400 rosyjskich czołgów i ok. 700 bojowych wozów piechoty. Większość z nich to jednak stare modele. Autor: Roman Gonczarenko