16 kwietnia ministerstwo obrony Rosji opublikowało nagranie, które ma przedstawiać spotkanie z załogą krążownika "Moskwa". Marynarze, którzy wchodzili w skład załogi zatopionego okrętu mieli się spotkać z dowódcami Floty Czarnomorskiej oraz Naczelnym Dowódcą Marynarki Wojennej admirałem Nikołajem Jewmenowem. Nie wiadomo jednak, kiedy doszło do spotkania i czy faktycznie stało się to już po zatonięciu okrętu, czy to tylko część rosyjskiej propagandy sukcesu. Ponadto, na nagraniach jest ok. 100 żołnierzy (dwa szeregi po ok. 50 osób), choć z medialnych ustaleń wynika, że na krążowniku miało się znajdować ok. 500 marynarzy. Losy żołnierzy nie są jednak znane, a Rosja milczy w tej sprawie. Według ustaleń ukraińskich mediów atak i zatonięcie "Moskwy" miało przeżyć zaledwie 54 marynarzy. Rodzice rosyjskich marynarzy szukają swoich synów Nowe światło na sprawę rzucają również rodzice marynarzy. "Nowaja Gazieta. Europa" rozmawiała z matką rosyjskiego żołnierza, który przeżył zatonięcie okrętu. - Zadzwonił do mnie i płakał, opowiadając o tym, co zobaczył - mówi kobieta. Rosjanka relacjonuje, że w okręt miały uderzyć rakiety, a załoga samodzielnie próbowała gasić pożar, który wybuchł po ataku. - Nigdy nie przypuszczałem, że w czasach pokoju wpakuję się w taki bałagan - miał mówić syn kobiety. Jak dodała matka żołnierza, w rosyjskich mediach nie mówi się o szczegółach zatonięcia "Moskwy". - Nie chcą przyznać się do porażki - ocenia kobieta. Nowych informacji dostarcza również Radio Swoboda. Dziennikarze zidentyfikowali 41-letniego Iwana Wakchruszewa, który był elektrykiem na krążowniku i skontaktowali się z jego żoną. Kobieta potwierdziła, że mężczyzna nie żyje, a dowództwo miało jej przekazać, że zaginęło 27 członków załogi okrętu. W mediach społecznościowych pojawiają się również wpisy rodziców marynarzy pracujących na "Moskwie", którzy nie są w stanie skontaktować się ze swoimi synami. Jedną z takich osób jest Igor Shkrebets, który pracował na krążowniku jako kucharz. Jego ojciec powiadomił w mediach społecznościowych, że jego syn zaginął, co odczytuje jako zakamuflowaną przez rosyjskie dowództwo informację o śmierci syna. Podobne zdarzenie relacjonuje również matka innego marynarza - Marka Tarasowa - podaje Radio Swoboda. Zatonięcie krążownika "Moskwa" Krążownik rakietowy "Moskwa" zatonął w czwartek 14 kwietnia w drodze do Sewastopola. Komunikat o takiej treści wystosowało rosyjskie ministerstwo obrony, potwierdzając ówczesne doniesienia o zatonięciu okrętu. Wcześniej rosyjska marynarka wojenna wskazywała, że na statku doszło do wybuchu składu amunicji, co spowodowało awarię i pożar na pokładzie. W trakcie holowania okrętu do Sewastopola, by poddać go naprawie miało jednak dojść do sztormu na Morzu Czarnym. Wówczas okręt miał ostatecznie zatonąć. Rosyjska wersja wydarzeń stoi w sprzeczności z komunikatami strony ukraińskiej. Ta twierdzi, że zaatakowała krążownik rakietami Neptun, co doprowadziło do poważnego uszkodzenia "Moskwy", a następnie zatonięcia.