Informacje na temat głównego dowódcy rosyjskiej armii są sprzeczne. Przypomnijmy, że najpierw serwis "Defence Express" podał, że Władimir Putin wysłał swojego głównego dowódcę do Iziumu, by ukarać go za niepowodzenie ofensywy w Ukrainie. Później doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz poinformował o ogromnym sukcesie ukraińskich wojsk w obwodzie charkowskim - niedaleko miasta Izium. Jak mówił Arestowycz, Ukraińcy uderzyli w stanowiska dowodzenia rosyjskiej armii w tym regionie i całkowicie je zniszczyli. Doradca Zełenskiego szacował, że na miejscu miało zginąć nawet kilkuset żołnierzy Putina. Sprzeczne informacje o głównym dowódcy rosyjskiej armii Informacja ta zelektryzowała ukraińskie media. Szybko zaczęto się zastanawiać, czy we wspomnianych walkach zginął również jeden z kluczowych generałów Rosji. Doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Geraszczenko poinformował na Twitterze, że posiada wiedzę, jakoby Gierasimow rzeczywiście przebywał w regionie, gdzie Ukraińcy rozgromili przeciwnika. Nie wskazał jednak, co stało się z generałem. Więcej informacji dostarczają Euromaidan i Biełsat. Jednak informacje te zdecydowanie się od siebie różnią. Euromaidan podaje, że Gierasimow faktycznie jest w Iziumie, ale przeżył ukraiński atak i teraz próbuje uciec z miasta. Podobne doniesienia przedstawia również agencja Unian. Jak czytamy na stronie agencji, generał miał zostać ranny odłamkiem i teraz próbuje opuścić front. Biełsat informuje z kolei, że według nieoficjalnych informacji Gierasimow nie żyje. "Jeśli faktycznie udało się wyeliminować dowódcę armii rosyjskiej, to jest to największa jak dotąd udana operacja ukraińskiego wojska" - czytamy.