Tekst niejakiego Timofieja Siergiejcewa nagłośnił m.in. niezależny dziennikarz białoruski Tadeusz Giczan. Zamieścił on fragmenty materiału, który, jak się okazuje, widnieje wysoko na stronie agencji Ria Novosti. Agencja chwali się tekstem pt. "Co Rosja powinna zrobić z Ukrainą?", choć materiał zawiera nic innego jak plan ludobójstwa. "O nieuchronności denazyfikacji Ukrainy pisaliśmy w kwietniu ubiegłego roku. Dziś ta kwestia przeszła na praktyczną płaszczyznę" - rozpoczyna swój szokujący wywód autor. Jak pisze, "denazyfikacja (inaczej oczyszczenie - przyp. red.) jest konieczna", ponieważ kraj opanowali naziści (tak autor określa Ukraińców, którzy popierają swoje władze - przyp. red.)". "Hipoteza, że "ludzie są dobrzy, a to rząd jest zły", nie sprawdza się. Uznanie tego faktu jest podstawą podjęcia denazyfikacji" - kontynuuje. Szokujący plan ludobójstwa "Naziści, którzy chwycili za broń (czyli Ukraińcy, którzy walczą o swój kraj - przyp. red.) powinni zostać zlikwidowani" - pisze bez ogródek autor. "Są oni winni zbrodni wojennych na Rosjanach i nie przestrzegają praw i zwyczajów wojennych. Winni są także bierni naziści - masy, które nie protestują. Denazyfikacja tej masy polegać musi na reedukacji i ścisłej cenzurze" - planuje. Autor pisze dalej, że denazyfikacji może dokonać tylko zwycięzca - Rosja, a kraj podlegający tej procedurze nie może być suwerenny, dlatego Rosja powinna utrzymywać twardą postawę wobec Ukrainy. "Denazyfikacja nie może być krótsza niż jedno pokolenie, kiedy to urodzą się, dorosną i wychowają się nowe masy" - czytamy dalej w szokującym planie. "Nazwa Ukraina nie powinna dalej istnieć, a powstać powinny republiki ludowe, które będą polegały na Rosji w procesach odbudowy i rozwoju" - snuje swoją wizję Siergiejcew. Deukrainizacja Auto głosi również potrzebę deukrainizacji - to, jego zdaniem, warunek konieczny do osiągnięcia pokoju społecznego w Ukrainie. "Ukraina to sztuczna konstrukcja antyrosyjska, podrzędny element obcej cywilizacji. Sama denazyfikacja nie wystarczy, potrzebne jest całkowite odcięcie również od Europy. 'Elita Bandery' musi zostać wyeliminowana, jej reedukacja nie jest możliwa" - pisze dalej, nie kryjąc, że chodzi o ludobójstwo. "Społeczne bagno, które wspiera 'elitę Bandery', musi żyć w trudach wojny, przyswoić sobie tę nauczkę i zadośćuczynić w ten sposób winom. Wojna musi zaś stać się filarem nowego rządu" - czytamy dalej. Autor uważa także, że w Ukrainie powinien funkcjonować trybunał na wzór procesów norymberskich, a po "wyzwoleniu okupowanych terytoriów" powinno rozpocząć się systemowe "oczyszczanie" w urzędach i innych instytucjach pożytku publicznego. Wizja "nowego ładu"? Siergiejcew pisze, że zaprowadzenie nowego porządku na zachodzie Ukrainy nie będzie możliwe, dlatego "antyrosyjskie masy powinny udać się na te tereny pod groźbą kontynuacji wojny". Tym samym wskazuje, że Rosja dąży do całościowego opanowania wschodu Ukrainy, gdzie w ostatnich dniach przeniosły się jej wojska, zaliczając fiasko w centralnej części kraju. Autor zaznacza, że nowa granica między Wschodem a Zachodem byłaby strefą, gdzie musiałyby stacjonować rosyjskie wojska, jako "gwarant" pokoju. Siergiejcew twierdzi, że proces "oczyszczania" potrwa 25 lat, a Rosja nie będzie miała żadnej pomocy z zewnątrz. "Rosja zrobiła wszystko, co możliwe, by uratować Zachód w XX wieku. Teraz trzeba porzucić mrzonki o kontaktach z Zachodem i pójść własną drogą, patrząc w kierunku sojuszników, którzy od wieków są uciskani przez Zachód" - kończy swój wywód autor, malując obraz uradowanych z takiego obrotu spraw Ukraińców. Przytoczona powyżej treść była przedmiotem tłumaczenia wyłącznie ze względu na jej szokujący charakter, ujawniający nastawienie rosyjskich mediów do tego, co dzieje się w Ukrainie. Przedstawiony przez autora obraz świata to wymysł prokremlowskiej propagandy, który stoi w rażącej sprzeczności z faktami. 24 lutego Rosja dokonała inwazji na niepodległą Ukrainę, dokonując na jej terenie masowych mordów i zbrodni wojennych. Ostatnie zdjęcia z Buczy dopełniają obraz tego, co Rosjanie robią na okupowanych terenach, siejąc terror i śmierć. Choć w Ukrainie dokumentowane są rosyjskie zbrodnie, Kreml zarzeka się, że to "fake newsy" i "inscenizacje", za które wini Ukraińców. Narracja ta jest następnie kolportowana w mediach, skąd trafia do ludności, tworząc zakłamany obraz rzeczywistości.