Najnowsze informacje o wydarzeniach z 24 czerwca podaje "Nowaja Gazieta", powołując się na ustalenia dwojga dziennikarzy Michajła Zygara i Julii Taratuty. Jak wynika z ich ustaleń, w dniu, w którym szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn maszerował ze swoimi oddziałami na Moskwę, Władimir Putin uczestniczył w wydarzeniach, które nie były powiązane z rozgrywającym się buntem. Bunt w Rosji. Władimir Putin był wtedy na jachcie Według dziennikarzy, 24 czerwca Putin oglądał "Szkarłatne żagle", czyli coroczny festiwal odbywający się z okazji zakończenia roku szkolnego w Rosji. To wydarzenie przyciągające tłumy obserwatorów. Dziennikarze podają, że jednym z obserwatorów był właśnie Władimir Putin, który całą imprezę podziwiał z pokładu jachtu należącego do zaprzyjaźnionego biznesmena - Jurija Kowalczuka. Źródła, na które powołują się dziennikarz,e tak komentują informację: To najdobitniejszy dowód na to, że prezydent Rosji jest oderwany od rzeczywistości. - Putin myśli, że ma wszystko pod kontrolą i że bunt Prigożyna nie ma żadnego wpływu na sytuację w kraju. Ale myli się. Wiele osób, z którymi rozmawiałem uważa, że to początek końca - wskazuje Zygar. Gdzie był Putin? Wiele sprzecznych doniesień Doniesienia dziennikarzy podaje także "Ukraińska Prawda". Serwis przypomina, że przed tygodniem, kiedy dyskutowano o tym, gdzie w czasie buntu Prigożyna jest Putin, informacje były sprzeczne. Z danych FlightRadar wynikało wówczas, że specjalny samolot z prezydenckiej floty wyleciał do Petersburga, ale szybko zniknął z radarów. Dodajmy, festiwal, o którym mowa wyżej, odbywa się właśnie w Petersburgu. Ukraiński wywiad podawał z kolei, że Putin wyleciał z Moskwy i udał się w kierunku rejonu wałdajskiego. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow twierdził natomiast, że Putin "pracuje na Kremlu". Bunt Prigożyna W ubiegły piątek szef wagnerowców oznajmił, że jego ludzie są atakowani przez rosyjską armię, z którą do tej pory walczyli ramię w ramię przeciwko Ukraińcom. Zapowiedział wówczas "stosowną odpowiedź". - Idziemy wyjaśnić, czemu w kraju trwa chaos - powiedział i udał się wraz ze swoimi oddziałami w głąb Rosji. W sobotę wagnerowcy pojawili się w kwaterze w Rostowie nad Donem, oczekując przybycia rosyjskich oficjeli. Gdy ci się nie pojawili, rozpoczął się marsz Prigożyna na Moskwę. W sobotę wieczorem pochód zatrzymał się, a białoruski przywódca Alaksandr Łukaszenka powiadomił, że przeprowadził negocjacje z Prigożynem, które skutkowały wstrzymaniem eskalacji konfliktu. "Wall Street Journal" podał, że pierwszy plan Prigożyna zakładał pojmanie ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa sztabu rosyjskiej armii Walerija Gierasimowa w Rostowie nad Donem. Kiedy plan się nie powiódł, Prigożyn improwizował, ogłaszając marsz na Moskwę i wywołując popłoch na ulicach Rosji. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!