"Ukraina była odpowiedzialna za trzy eksplozje, które wstrząsnęły rosyjskimi obiektami wojskowymi na okupowanym Krymie" - podaje CNN. Dziennikarze otrzymali wewnętrzny dokument rządowy od urzędnika, który poprosił o anonimowość, ponieważ nie był on upoważniony do udostępniania informacji mediom. W dokumencie tym wymieniono atak na bazę lotniczą Saki nieopodal Nowofiedorowki na Krymie. Miała to być poważna strata dla rosyjskie armii. Zginęła jedna osoba, zniszczono siedem samolotów. Następne eksplozje na Krymie mają wskazywać na rosnące możliwości ukraińskiej armii do systematycznego uderzania na rosyjskie pozycje w głębi frontu. Kolejny wybuch opisywany w raporcie dotyczy zniszczenia rosyjskich systemów przeciwlotniczych w Majske pod miejscowością Dżankoj na północy półwyspu. Do uderzenia doszło 16 sierpnia. Tego samego dnia zaatakowana została także baza Gwardejskoje w pobliżu Symferopola. Ataki na Krymie. Rosjanie: Wypadek Rosjanie początkowo potwierdzili, że wybuchy w bazach na Krymie to "wypadki" i doszło jedynie do eksplozji amunicji lotniczej - taką argumentację wykorzystano w kontekście bazy Saki. W przypadku późniejszych ataków przyznali, że to akty "dywersji". CNN nie podaje informacji czy w raporcie wyjaśniono w jaki sposób przeprowadzono uderzenia, czy wykorzystano pociski HIMARS, czy były operacje dywersyjne służb specjalnych. Pewne jest jednak, że wybuchy na Krymie wywołały panikę wśród mieszkających i wypoczywających tam Rosjan, którzy tłumnie próbują wydostać się z półwyspu.