Jak napisał na Twitterze Dmytro Kułeba: "Rosjanie zwrócili ciało brytyjskiego pracownika humanitarnego Paula Urey, którego pojmali w kwietniu i który, jak przekazali, zmarł z powodu 'choroby' i 'stresu' w lipcu. Ze śladami, które mogą wskazywać na 'niewyobrażalne tortury'". Zatrzymywanie i torturowanie cywilów to barbarzyństwo i ohydna zbrodnia wojenna. Składam najgłębsze kondolencje krewnym i bliskim Paula Urey. Był odważnym człowiekiem, który poświęcił się ratowaniu ludzi. Ukraina nigdy nie zapomni o nim i jego czynach. Zidentyfikujemy sprawców tego przestępstwa i pociągniemy ich do odpowiedzialności. Nie uciekną przed sprawiedliwością" - zakończył wpis Kułeba. Paul Urey jechał z pomocą Jak donosi "Guardian", 45-letni Paul Urey z Warrington w hrabstwie Cheshire został pojmany w kwietniu przez prorosyjskich separatystów wraz z innym Brytyjczykiem, Dylanem Healeyem. Obu mężczyzn, opisywanych jako niezależnych pracowników organizacji humanitarnej, schwytano w punkcie kontrolnym. Mieli jechać z pomocą kobiecie i dwojgu dzieci. Urey i Healey zostali potem oskarżeni o "działalność najemniczą" przez samozwańczą Doniecką Republikę Ludową. W lipcu przekazano informację, że Urey zmarł w wyniku "choroby i stresu". Matka mężczyzny przekazała wcześniej, że jej syn ma cukrzycę typu 1, która wymaga codziennej dawki insuliny. Na wieść o śmierci syna napisała na Facebooku, że informowała o tym, że "był on bardzo chorym człowiekiem". Pytała: "Dlaczego pozwoliliście mu umrzeć? Chcę odpowiedzi. Dlaczego go nie uwolniliście?" Liz Truss "zszokowana" doniesieniami: Rosja musi ponieść pełną odpowiedzialność Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało po śmierci Ureya ambasadora Rosji w Wielkiej Brytanii Andrieja Kelina. Ówczesna minister spraw zagranicznych Liz Truss powiedziała, że była "zszokowana" doniesieniami o śmierci Ureya i że Rosja "musi ponosić pełną odpowiedzialność". Healy i czterech innych obcokrajowców pojmanych we wschodniej Ukrainie nie przyznało się do zarzutów bycia najemnikami i "odbycia szkolenia w celu przejęcia władzy siłą". Grozi im kara śmierci. Według rosyjskiej RIA Novosti kolejna rozprawa w ich sprawie ma się odbyć w październiku.