Kołychajew zaapelował do rosyjskich żołnierzy, by nie strzelali do ludności cywilnej i wezwał mieszkańców miasta, by na ulice wychodzili tylko w ciągu dnia i przemieszczali się pojedynczo lub parami. "W mieście nie ma sił zbrojnych, tylko cywile i ludzie, którzy chcą tu ŻYĆ!" - napisał w oświadczeniu mer Chersonia. Jeżeli w istocie Rosjanie zdobyli Chersoń, to znaczy, że opanowali pierwsze duże miasto od początku inwazji, która rozpoczęła się w ubiegłym tygodniu - komentuje Reuters. We wcześniejszym komunikacie mer miasta oświadczył: "Apeluję do wszystkich mediów - chersońskich, obwodowych, krajowych, światowych!" - napisał Kołychajew, prosząc media, by "wykorzystały siłę czwartej władzy i pomogły uzyskać 'zielony korytarz'" dla mieszkańców miasta. "By wywieźć rannych i zabitych, dostarczyć do miasta leki i jedzenie. Bez tego zginiemy" - wyjaśnił. Wojna w Ukrainie. Chersoń wciąż się broni? Na południu Ukrainy Rosjanie natrafiają na mniejszy opór niż na północy, ale Ukraińcy wciąż się bronią. Trwają walki wokół Chersonia, nie możemy potwierdzić informacji Rosjan o tym, że zdobyli miasto; wiemy też, że broni się Mariupol - poinformował z kolei niewiele wcześniej rzecznik prasowy Pentagonu John Kirby. W środę po południu doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Ołeksij Arestowycz, zapewniał, że Chersoń wciąż stawia opór wojskom rosyjskim. - Informacje o tym, że Chersoń padł nie są prawdą. Nasza armia i miejscowi obrońcy nadal stawiają opór w mieście i naokoło niego - powiedział Arestowycz, cytowany przez agencję Reutera. Według niego "trwają walki na ulicach". Rosyjski szturm na Chersoń rozpoczął się w nocy z poniedziałku na wtorek. We wtorek wieczorem Kołychajew informował, że miasto jest otoczone. Przez całą noc z wtorku na środę Chersoń było ostrzeliwany, na ulicach trwały walki, a do miasta w nocy wjechała rosyjska kolumna wojskowa. Kołychajew ostrzegł w środę, że miastu grozi katastrofa humanitarna.