Hertling zaznaczył, że wojska rosyjskie w dalszym ciągu ponoszą straty w ludziach i sprzęcie. - Rosyjskie morale i warunki są skrajnie złe i nie poprawiają się - dodał. "Nokautujący cios" dla Rosjan Były wysokiej rangi dowódca wojsk lądowych USA w Europie zwrócił uwagę na doniesienia o "złych warunkach i skrajnie złym dowodzeniu" w rosyjskiej armii.Trwającą bitwę o Donbas na wschodzie Ukrainy Hertling porównał do pojedynku bokserskiego wagi ciężkiej. - Po dwóch miesiącach walki nie został jeszcze zadany nokautujący cios", ale "nadejdzie on, gdy rosyjskie siły się jeszcze bardziej wyczerpią" - ocenił generał. Wojska białoruskie u granic Ukrainy - Obecnie na granicy (z Ukrainą) w obwodzie brzeskim i homelskim znajduje się do siedmiu białoruskich batalionów. Jest to do 4 tys. personelu wojskowego. Ale trzeba rozumieć, że są tam także wojska rosyjskie. (...) Biorąc pod uwagę to, że strona białoruska zapewnia Rosji logistykę, jest całkiem możliwe, że Rosjanie będą w stanie szybko przerzucić na terytorium Białorusi dodatkowe rezerwy i, co prawdopodobne, przygotować ofensywę, a my musimy być na to gotowi. Na dziś jeszcze tego nie zaobserwowaliśmy - przekazał we wtorek rzecznik ministerstwa obrony Ukrainy Ołeksandr Motuzjanyk w wypowiedzi dla ukraińskiej telewizji, cytowany przez Interfax-Ukraina.Rzecznik resortu obrony dodał, że mimo wszystko działania Rosji, w tym armii białoruskiej, zmuszają Ukrainę do utrzymywania wojsk przy granicy z Białorusią. - To taka rosyjska taktyka: główne uderzenie przeprowadzane jest na obwód ługański, obwód doniecki, reszta (terytorium) znajduje się pod ciągłym ostrzałem, odwracającym naszą uwagę, ograniczającym działania naszych jednostek - opisał Motuzjanyk. Jak dodał, Rosja jednocześnie zmusza Ukrainę do utrzymywania części wojsk przy białoruskiej granicy. - Doskonale rozumiemy, że jak tylko zabierzemy stamtąd jednostki, oni mogą przeprowadzić kolejną ofensywę. (...) Jesteśmy zmuszeni wzmacniać ten kierunek - powiedział rzecznik ukraińskiego ministerstwa obrony.