Jewgienij Prigożyn oznajmił, że Grupa Wagnera dotarła na odległość 200 km od Moskwy i w tym czasie "nie przelała ani jednej kropli krwi swych żołnierzy". Dodał, że "teraz nastąpił moment, gdy może dojść do tego przelewu krwi", wobec czego "zdając sobie sprawę z odpowiedzialności" za taką sytuację najemnicy rozpoczynają odwrót. - Idziemy z powrotem, do obozów polowych - oznajmił Prigożyn. Dymisje Szojgu i Gierasimowa? W sprawę zaangażował się osobiście Alaksandr Łukaszenka, który pomógł wynegocjować porozumienie między wagnerowacami a Kremlem. Rosyjskie media informują, że na jego mocy minister obrony Rosji Siergiej Szojgu oraz szef Sztabu Generalnego Rosji Walerij Gierasimow podadzą się do dymisji. Obaj od miesięcy są obiektami ostrej krytyki ze strony szefa Grupy Wagnera m.in. za sposób w jaki prowadzą wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. "Najsilniejszy człowiek w Rosji" Podobne wnioski wysnuł republikański senator Marco Rubio. "Jeśli Grupa Wagnera ustępuje, to prawdopodobnie dlatego, że minister obrony Rosji Siergiej Szojgu i szef Sztabu Generalnego generał Walerij Gierasimow zostaną zastąpieni przez przedstawicieli lojalnych wobec Jewgienija Prigożyna" - napisał na Twitterze. Amerykański polityk jest zdania, że taki układ uczyni właściciela Grupy Wagnera "najsilniejszym człowiekiem w Rosji". Pieskow nie potwierdza Póki co informacja ta nie została potwierdzona oficjalnie przez rosyjskie władze. Doniesienia skomentował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, który stwierdził, że "zmiany personalne w Ministerstwie Obrony są prerogatywą prezydenta Federacji Rosyjskiej i nie były omawiane podczas kontaktów w celu zakończenia rebelii". Pieskow poinformował również, że sprawa karna przeciwko Prigożynowi zostanie umorzona, a przywódca wagnerowców wyjedzie na Białoruś - informuje rosyjska agencja TASS. Zapewnił również, że "rosyjskie władze nie będą prześladować wagnerowców, którzy brali udział w buncie".