Autor poniedziałkowego tekstu w dzienniku "La Stampa" Jacopo Iacoboni napisał, że rozmawiał na czacie z wysokiej rangi wojskowymi z Grupy Wagnera. To dziennikarz śledczy, autor książek "Oligarchi. Come gli amici di Putin stanno comprando l’Italia" (Oligarchowie. Jak przyjaciele Putina kupują Włochy) czy "Il tesoro di Putin" ("Skarb Putina"). Z rozmów Iacoboniego wynika, że generał Aleksiej Diumin jest faworytem do zastąpienia ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, de facto obalonego już razem z szefem sztabu Walerijem Gierasimowem. Diumin zawsze był blisko wagnerowców, kontaktował się z rebeliantami w czasie ich puczu. Służył w GRU i jest w bliskich kontaktach z Prigożynem od czasu wojny hybrydowej prowadzonej również przez najemników na Krymie w 2014 roku. To Kreml miał prowadzić negocjacje z Prigożynem, nie Łukaszenka Cytowany w "La Stampa" Konstantin Sonin z University of Chicago przypomniał , że Diumin "jest byłym dowódcą wywiadu wojskowego i jednym z działających na Krymie wojskowych w 2014 roku". Przez wielu uważany jest za polityczne ramię Grupy Wagnera. Informacje o nominacji Diumina potwierdzili też informatorzy Iacoboniego związani z ukraińskim wywiadem. Z tych samych źródeł wynika, że nowym szefem sztabu zostać ma generał Siergiej Surowikin, nazywany "katem Syrii". Jak napisała "La Stampa", Prigożyn grozi teraz adwersarzom bez słów, bardzo umiejętnie wykorzystując komunikację społecznościową w związanym z wagnerowcami kanale "Szara Strefa" w serwisie Telegram. W niedzielę wieczorem w kanale pojawił się foto-mem, który potwierdza przekonanie, że gra jest wciąż otwarta. Zdjęcie jest bardzo podobne do tego z ukraińskiej kontrofensywy, widać na nim Prigożyna trzymającego palec na ustach z podpisem: "Plany kochają ciszę". Według źródeł gazety zbliżonych do administracji prezydenta ostateczne negocjacje między Kremlem a Prigożynem prowadziła grupa urzędników, w skład której wchodzili m.in. szef Administracji Prezydenta Federacji Rosyjskiej Anton Wajno, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew i ambasador Rosji na Białorusi Borys Gryzłow. To oni, a nie prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka mieli doprowadzić do rozejmu. Lista "milczących" w Rosji. Kto cicho poparł Prigożyna? "La Stampa" podała też informacje uzyskane przez portal "Agents.media", że spośród 12 stałych członków Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej tylko pięć osób przyjęło twarde stanowisko wobec buntu Prigożyna. Inni milczeli. Lista "milczących" w czasie trwania puczu obejmuje też innych wysokich urzędników i funkcjonariuszy. W niedzielę późnym wieczorem przedstawił ją dobrze poinformowany kolektyw rosyjskich dziennikarzy. Przekazała ją dzisiejsza "La Stampa". Wśród milczących byli dyrektor FSB Aleksander Bortnikow, szef administracji prezydenta Anton Wajno, pierwszy zastępca szefa administracji prezydenta Siergiej Kirijenko, zastępca szefa administracji prezydenta, propagandysta Putina Aleksiej Gromow, premier Michaił Miszustin, minister spraw wewnętrznych Władimir Kołokolcew. Publicznie nie wypowiadali się też były wpływowy szef służb Nikołaj Patruszew, dowódca Federalnej Służby Wojsk Gwardii Narodowej Rosji Wiktor Zołotow czy były minister obrony Siergiej Iwanow. Jak pisze gazeta, pod ziemię zapadł się też minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. To milczenie jest - zdaniem gazety - bardzo znamienne. - Członkowie rządu byli na swoich miejscach pracy i działali zgodnie z wytycznymi prezydenta w płynny, skoordynowany sposób, utrzymując stabilną sytuację na wszystkich poziomach, aby zapobiec jej eskalacji i chronić obywateli przed wszelkimi możliwymi zagrożeniami, które mogły się pojawić - stwierdził dopiero w poniedziałek premier Rosji Michaił Miszustin, cytowany przez rosyjską propagandową agencję TASS W imieniu Putina piętnowali Prigożyna tylko Dmitrij Miedwiediew, przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodin, przewodnicząca Rady Federacji Walentina Matwienko oraz dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej Siergiej Naryszkin. Robili to też główni gubernatorzy, poczynając od petersburskiego Aleksandra Begłowa.