Brytyjskie Ministerstwo Obrony napisało w codziennej informacji wywiadowczej, że w ciągu siedmiu dni od ogłoszenia przez prezydenta Rosji Władimira Putina "częściowej mobilizacji" nastąpił "znaczny eksodus Rosjan, starających się uniknąć wezwania do armii". Ucieka więcej niż najechało Ukrainę Dokładne liczby Rosjan, którzy uciekają przed obowiązkiem służby wojskowej nie są znane - zaznacza resort. Jednak ministerstwo sugeruje, że liczba uciekających "prawdopodobnie przekracza wielkość całkowitej siły inwazyjnej, którą Rosja wystawiła w lutym 2022 roku" - wynika z komunikatu. Z informacji brytyjskiego wywiadu wynika ponadto, że przed służbą na froncie uciekają w większości lepiej sytuowani i dobrze wykształceni Rosjanie. Resort zwraca także uwagę, że ubytek w sile roboczej, na który składa się liczba powołanych do armii i tych, którzy przed mobilizacją uciekają, spowoduje skutki dla rosyjskiej gospodarki. Resort pisze przy tym o "drenażu mózgów". Punkty mobilizacyjne na granicach Na rosyjsko-fińskim przejściu granicznym w miejscowości Torfianowka w obwodzie leningradzkim powstał punkt mobilizacyjny; osoby próbujące wyjechać z Rosji otrzymują tam powołania do wojska - poinformowała w środę niezależna telewizja Nastojaszczeje Wriemia. "Punkt mobilizacyjny znajduje się tuż koło szlabanu, przy przejściu granicznym. Obok stoi żołnierz. (...) (Wojsko) pełni tam dyżur od wtorku, wręczane są wezwania do armii" - powiadomił jeden z mieszkańców Petersburga, cytowany przez opozycyjne media. Dziennikarz o ucieczce Rosjan do Gruzji: To chaos Wcześniej media informowały o otwarciu podobnego posterunku na granicy z Gruzją, gdzie także tworzyły się kolejki wyjeżdżających z Rosji. 21 września prezydent Władimir Putin wydał dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem z Zachodu. Według oficjalnych przekazów Kremla pod broń ma zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów, lecz w ocenie niezależnego portalu Meduza mobilizacja może objąć nawet 1,2 mln mężczyzn, głównie spoza dużych miast.