Jak poinformowano w codziennej aktualizacji wywiadowczej, zdjęcia w otwartych źródłach pokazują wrak najwyraźniej zestrzelonego AS-15 Kent, wystrzeliwanego z powietrza pocisku manewrującego, zaprojektowanego w latach 80. wyłącznie jako środek przenoszenia broni jądrowej, w którym głowica została prawdopodobnie zastąpiona balastem. "Chociaż taki bierny system będzie nadal powodował pewne zniszczenia wskutek energii kinetycznej pocisku i niezużytego paliwa, jest mało prawdopodobne, by osiągał niezawodne efekty przeciwko założonym celom. Rosja niemal na pewno ma nadzieję, że takie pociski będą działać jako atrapa, rozpraszając ukraińską obronę powietrzną. Niezależnie od intencji Rosji, ta improwizacja podkreśla poziom wyczerpania zapasów rosyjskich pocisków dalekiego zasięgu" - napisano. Sytuacja na froncie. Pogorszenie efektywności obrony powietrznej Mimo komunikowanej przez Ukraińców stosunkowo wysokiej ogólnej liczby zestrzeleń daje się zaobserwować pogorszenie efektywności obrony powietrznej w rejonie stolicy - ocenia Ośrodek Studiów Wschodnich. W poprzednich atakach Ukraińcy przepuszczali pojedyncze rakiety, a deklarowana skuteczność wynosiła ponad 80 proc. "W ostatnim ataku efektywności obrony powietrznej w rejonie stolicy spadła do niespełna 67 proc. Kwestią otwartą pozostaje, w jakim stopniu jest to rezultatem wypracowania przez Rosjan nowej taktyki uderzeń (odpalania rakiet z bliższej odległości, co daje obrońcom mniej czasu na reakcję), której efektywność widać w rejonach przyfrontowych, a w jakim wyczerpywania się ukraińskich zapasów przeciwrakiet oraz niszczenia przez agresora tamtejszych systemów obrony powietrznej. Należy podkreślić, że rejonu Kijowa bronią zachodnie systemy NASAMS i IRIS-T, których skuteczność strona ukraińska ocenia na 100proc." - ocenia OSW.