W codziennej aktualizacji wywiadowczej przypomniano, że w poniedziałek 19 grudnia Władimir Putin udał się do Mińska spotkać się z Alaksandrem Łukaszenką, a w ich rozmowie była mowa o "jednolitej przestrzeni obronnej". "Choć Rosja i Białoruś głośno informują o rozmieszczeniu rosyjskich jednostek na Białorusi, siły zbrojne Białorusi prawdopodobnie przyjęły w ostatnim czasie znaczącą, choć bardziej dyskretną rolę w szkoleniu tysięcy nowo zmobilizowanych rosyjskich rezerwistów. Prawdopodobne wykorzystanie białoruskich instruktorów jest próbą częściowego uzupełnienia braku rosyjskich instruktorów wojskowych, z których wielu przebywa na Ukrainie lub odniosło obrażenia" - napisano. "Mimo że Rosja i Białoruś mają za sobą długą historię współpracy wojskowej, szkolenie zmobilizowanego personelu rosyjskiego przez Białorusinów stanowi odwrócenie ról. Siły białoruskie były tradycyjnie uważane przez Rosję za gorsze od rosyjskich, a ich zatrudnienie w charakterze instruktorów świadczy o przeciążeniu rosyjskiego systemu wojskowego" - dodano w komunikacie brytyjskiego ministerstwa. Spotkanie Putina z Łukaszenką w Mińsku Na początku tygodnia doszło do spotkania dyktatorów - Władimira Putina i Alaksandra Łukaszenki. Tematem rozmów, oprócz "jednolitej przestrzeni obronnej" - na którą zwraca uwagę brytyjski MON - była również gospodarka i bezpieczeństwo. - Mam nadzieję, że wkrótce będzie można przejść do konstruktywnej dyskusji z Europą na temat kwestii bezpieczeństwa i przyszłego ładu światowego - stwierdził Alaksander Łukaszenka podczas spotkania z prezydentem Rosji. Dodał również, że priorytetem jest rozwiązanie delikatnych kwestii gospodarczych, bo to od nich zależy dobrobyt ludzi, a ostatecznie także "wsparcie reform w sferze publicznej i politycznej". Co więcej, Białoruś otrzymała od Federacji Rosyjskiej nową broń - systemy rakietowe S-400 i Iskander. Przed spotkaniem na linii Putin - Łukaszenka media spekulowały o czym mogą dyskutować politycy oraz czemu może służyć wizyta prezydenta Rosji w Mińsku. Instytut Badań nad Wojną (ISW) zakładał, że przylot Putina do Białorusi "służyć przygotowaniom gruntu do nowej ofensywy". Tym doniesieniom zaprzeczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, który zaznaczył, że "Władimir Putin nie udał się do Mińska po to, by naciskać na przyjęcie przez Białoruś bardziej aktywnej roli w konflikcie na Ukrainie". Ponadto, jak przekazała w poniedziałek agencja Reutera, Pieskow powiedział rosyjskim agencjom prasowym, że Białoruś jest "sojusznikiem numer jeden" Rosji, jednak sugestie, że Moskwa chce naciskać na Mińsk są "głupimi i bezpodstawnymi wymysłami" Czytaj również: Rosji zadano głęboką ranę. Indie i Chiny jej nie uleczą