Kontrowersje wokół ministra obrony Wielkiej Brytanii pojawiły się po tym, jak w dość mocnych słowach wypowiedział się na temat militarnych oczekiwań Ukrainy. Ben Wallace skrytykował Ukrainę. Teraz tłumaczy swoje słowa Podczas szczytu NATO Ben Wallace zwrócił ukraińskim władzom uwagę, że kraje, które przekazują im broń, muszą oddawać ją, uszczuplając tym samym własne zasoby.W związku z tym zaznaczył, że Zachód nie jest Amazonem i byłoby dobrze, gdyby pomagające kraje "słyszały nieco więcej wdzięczności, a nie tylko kolejne prośby". Do zarzutów odniósł się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Nakazał on swojemu ministrowi obrony skontaktować się z brytyjskim odpowiednikiem oraz powiedział, że "Ukraina zawsze była wdzięczna i zawsze dziękowała". - Po prostu nie wiem, jak inaczej powinniśmy dziękować - skwitował Zełenski. Kilka dni później, za sprawą publikacji "The Times", głośno zrobiło się o ewentualnej dymisji 53-letniego dyplomaty. Z kolei z doniesień Sky News wynika, że Wallace decyzję o swoim odejściu ma podjąć w sierpniu.Medialne doniesienia wskazują, że o dymisji zaczęto mówić z uwagi na mocną wypowiedź w sprawie wojny w Ukrainie i dostaw broni, ale brytyjskie media rozpisują się równocześnie o planowanych przetasowaniach w rządzie Rishiego Sunaka. Co więcej, niektóre źródła mówią, że to nawet sam szef resortu obrony rozważa odejście z polityki, a głównym powodem ma być brak zgody USA na jego kandydaturę jako sekretarza generalnego NATO. Wojna w Ukrainie. Ben Wallace i "źle zinterpretowane słowa" O najnowszych doniesieniach w sprawie brytyjskiego ministra pisze "Bild". Jak się okazuje, dyplomata postanowił doprecyzować swoją wcześniejszą wypowiedź, ponieważ stwierdził, że jego słowa "zostały źle zinterpretowane". Podkreślił, że chodziło o to, by zaznaczyć, że relacje między Ukrainą a Wielką Brytanią są bardziej "partnerskie", a nie "transakcyjne". Wallace powiedział też, że chciał pokazać, że są także inne kraje, które do pomocy trzeba nadal przekonywać, a Ukraina musi zrozumieć, że w wielu państwach nie może liczyć na tak silne poparcie jak w Wielkiej Brytanii. W swojej wypowiedzi wskazał także na poparcie społeczeństwa. - Wskaźniki poparcia dla Ukrainy są jednymi z najwyższych w Europie, to ponad 70 procent - mówił. Na koniec dodał, że sam będzie wspierał Ukrainę "tak długo, jak będzie to konieczne". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!