Richard K. Betts, profesor w Instytucie Studiów nad Wojną i Pokojem im. Arnolda A. Saltzmana na nowojorskim Uniwersytecie Columbia, ostrzega USA przed lekceważeniem gróźb prezydenta Rosji. Zachód ma jednak utrudnione zadanie - nie chcąc eskalacji wojny, musi jednocześnie hamować zapędy agresora stanowczą zapowiedzią reakcji na użycie broni atomowej. Paradoksalnie, polepszenie sytuacji ukraińskich wojsk na froncie i zmiana układu sił na korzyść obrońców zwiększa możliwość wykorzystania taktycznej broni nuklearnej na polu walki. Betts na poparcie swoich słów przytacza rosyjską doktrynę wojenną, która zakłada "deeskalację przez eskalację". W skrócie agresor mógłby użyć broni atomowej, jeżeli działania konwencjonalne zawiodą. W takim najczarniejszym scenariuszu Rosja byłaby w stanie uderzyć raz bądź kilkakrotnie bezpośrednio na siły ukraińskie lub zdetonować bombę atomową nad niezamieszkanym terenem. Amerykański ekspert wylicza, że państwa zachodnie miałyby trzy możliwości odpowiedzi na takie posunięcie Putina. Nuklearny atak Rosji na Ukrainę. Co zrobi Zachód? Zachód mógłby słownie potępić taki atak (najłagodniejsza wersja), odpowiedzieć atakiem nuklearnym lub wykorzystać do walk konwencjonalne siły. Przy czym profesor uznaje każde z tych rozwiązań za złe. "Nie istnieją żadne metody poradzenia sobie z końcem nuklearnego tabu, które łączyłyby się z niskim ryzykiem" - uważa. Zobacz też: Wojna w Ukrainie. Boris Akunin: Putin to szaleniec z brzytwą w postaci bomby atomowej Najbardziej prawdopodobną alternatywą, którą wybraliby amerykańscy decydenci, byłby "wywód na temat niewyobrażalnego barbarzyństwa działań rosyjskich i wdrożenie wszelkich, niewykorzystanych sankcji gospodarczych bez podejmowania żadnych działań militarnych" - ocenia Betts. A to dałoby zielone światło Moskwie na kontynuowanie działań w Ukrainie. Putin okazałby się zwycięzcą. Rosja może użyć broni atomowej w Ukrainie. Reakcja NATO Zdaniem komentatora najlepszym sposobem na zniechęcenie najeźdzy do użycia arsenału nuklearnego jest wiarygodne zapewnienie Putina, że każdy taki ruch z jego strony bezwarunkowo spotka się z reakcją NATO, a Sojusz nie będzie bał się zastosować stanowczej odpowiedzi. Kontratak sił zachodnich w Ukrainie skierowany przeciwko Rosji mógłby się odbyć z wykorzystaniem konwencjonalnych środków lub nuklearnych. Przy czym drugi scenariusz również miałby dwie alternatywy - użycie precyzyjnej, taktycznej broni jądrowej lub uderzenie na masową skalę, strasząc Kreml "nieproporcjonalnymi stratami" w razie dalszej eskalacji. Jednak i te rozwiązania mają słabe punkty. Po pierwsze, użyta przez USA broń atomowa mogłaby wyrządzić duże straty również wśród ukraińskich żołnierzy i ludności cywilnej. Po drugie, Moskwa ma większy arsenał taktycznej broni nuklearnej niż Waszyngton. By wyrównać siły, Pentagon musiałby wprowadzić do walk międzykontynentalne pociski balistyczne lub bombowce - a to wywołałoby światowy konflikt i zniszczenie obu krajów. Mniejsze zło Najkorzystniejszą dla Zachodu opcją - zdaniem analityka - byłoby "uruchomienie kampanii powietrznej z wykorzystaniem konwencjonalnej amunicji przeciwko rosyjskim celom militarnym i zmobilizowanie sił lądowych do potencjalnego udziału w wojnie na Ukrainie" - ocenia profesor. Przy takiej ewentualności, politycy NATO mogliby podkreślić, że nowoczesna, precyzyjna technologia sprawia, że taktyczna broń nuklearna nie jest konieczna w przeprowadzaniu efektywnych ataków. "Przedstawiałoby to uciekanie się Rosji do uderzeń nuklearnych jako kolejny dowód nie tylko jej barbarzyństwa, ale także militarnego zacofania" - wyjaśnia Betts. Zastrzega, że w takim przypadku, NATO powinno także uświadomić Putinowi, że "każde późniejsze użycie broni jądrowej przez Rosjan spowodowałyby amerykański odwet nuklearny. Atak jądrowy i dwa przeciwstawne cele NATO Autor zaznacza, że w przypadku rosyjskiego ataku jądrowego NATO miałoby dwa przeciwstawne cele. Z jednej strony Sojusz chciałby uniemożliwić Rosji osiągnięcie jakichkolwiek korzyści geopolitycznych poprzez taki krok. Z drugiej zapobiec dalszej eskalacji. Z tego powodu podkreśla "oczywistą potrzebę zmaksymalizowania czynników zniechęcających Moskwę do użycia broni nuklearnej." Deklarowana strategia Waszyngtonu wobec potencjalnego ataku nuklearnego zawsze będzie wystarczająco niejasna, by pozostawiać przestrzeń do elastyczności w działaniu - podkreśla Betts. Ale w wypadku dalszych pogróżek ze strony Kremla, Waszyngton powinien jasno i mocno przypomnieć Putinowi, że Rosja jest całkowicie podatna na odwet jądrowy, a w wojnie atomowej nie ma zwycięzcy - konkluduje.