W dwóch artykułach opublikowanych na łamach strony 19fortyfive.com Daniel L. Lewis twierdzi, że aktualnie "nie ma racjonalnej drogi do militarnego zwycięstwa Ukrainy". "Im dłużej Kijów i Waszyngton ignorują tę bolesną rzeczywistość, tym większe szkody zostaną bezsensownie wyrządzone narodowi ukraińskiemu i tym więcej terytorium będą zmuszeni oddać w ostatecznym negocjowaniu porozumienia" - pisze ekspert wojskowy. Według Lewisa głównym problemem władz w Kijowie nie jest brak sprzętu, a "czynnik ludzki". Współpracownik libertariańskiego Defense Priorities twierdzi, że przy "dużych stratach Ukrainy" coraz trudniej będzie uzupełnić niedobory żołnierzy i stworzyć potencjał ofensywny w najbliższej przyszłości. "Odbudowanie sił bojowych może zająć całe pokolenie" - dodaje. Amerykański wojskowy uznaje, że "najrozsądniejszym rozwiązaniem" jest to, by Kijów dążył do zamrożenia konfliktu i rozpoczęcia negocjacji. Podkreśla, że choć na terytorium nieokupowanej Ukrainy "nikt nie chce takiego rozwiązania" to odejście od podobnej drogi "doprowadzi do śmierci dziesiątek tysięcy ukraińskich mężczyzn" i utratę kolejnych terenów. Tezę o konieczności zakończenia walk i de facto uznania warunków okupanta uzasadnia rzekomym "amerykańskim bezpieczeństwem narodowym" i "brakiem zwrotu z inwestycji" miliardów dolarów w Ukrainę. Propaganda chwali, eksperci wyjaśniają Tezy eksperta ochoczo wykorzystuje rosyjska propaganda. Prokremlowska RIA Nowosti uznała to za "rozsądny kurs" i "zasugerowanie właściwego kroku" prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu. Rosyjska agencja zestawia słowa Lewisa z wypowiedzią Władimira Putina. Prezydent Rosji stwierdził, że ukraińska armia "nie ma wyników" na froncie, a zachodnie rządy są rzekomo "rozczarowane" przebiegiem kontrofensywy. O rzeczywistych postępach ukraińskiej kontrofensywy informuje amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). W ostatniej aktualizacji wskazano, że Ukraińcy posuwają się naprzód w obwodach ługańskim i zaporoskim. W środę wiceminister obrony Hanna Malar informowała o wyzwoleniu miejscowości Urożajne w obwodzie donieckim. Jednocześnie ekspert wojskowy Petro Czernyk cytowany przez ISW zauważa, że kontrofensywę na południu utrudniają trzy linie rosyjskich umocnień - pola minowe, pozycje artylerii oraz pozycję tyłów. Z kolei na północnym wschodzie Ukrainy Rosjanie próbują przejąć kontrolę nad Kupiańskiem. Dowódca ukraińskich sił lądowych generał Ołeksandr Syrski przyznał, że sytuacja staje się "coraz trudniejsza", ale Ukraińcy "wzmacniają obronę". Ukraina stawia warunki. Nie chcą Putina W swoich stanowiskach Kijów wielokrotnie zapewniał, że nie zgodzi się na "zawieszenie broni" wobec agresora, kosztem własnego terytorium. Minister MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba w rozmowie z włoskim dziennikiem "Corriere della Sera" podkreślał, że warunkiem do podjęcia rozmów jest całkowite wycofanie się wojsk okupacyjnych z ukraińskich ziem. "Nie wierzymy w słowa Rosjan, nikt przy zdrowych zmysłach tego nie zrobi. Chcielibyśmy się upewnić, że to coś poważnego, a nie kolejne oszustwo. Że Rosjanie nie wrócą, by znowu nas zaatakować" - podkreślał szef ukraińskiej dyplomacji, jednocześnie wykluczając jakiekolwiek negocjacje bezpośrednio z Władimirem Putinem. Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!