Piloci zgłaszali zakłócenia w rejonie Morza Czarnego, wschodniej Finlandii i obwodu kaliningradzkiego. Wydaje się, że były one wywołane przez rosyjskie wozy ze sprzętem zagłuszającym, które są używane do ochrony jednostek przed pociskami naprowadzanymi przez GPS - tłumaczy szef działu nawigacji satelitarnej w DGAC, Benoit Roturier. Dodaje, że zakłócanie pracy cywilnych jednostek najprawdopodobniej nie było pierwszym celem Rosjan i należy to uznać za skutek uboczny. Nie doszło też do żadnych niebezpiecznych sytuacji, ponieważ maszyny dysponują zapasowymi systemami, ale zakłócenia uruchamiają alarmy w kokpicie i dekoncentrują pilotów - zaznacza Roturier. Brak odpowiedzi ze strony Rosji Ta sytuacja pokazuje jednak konieczność opracowania na poziomie europejskim solidnych planów awaryjnych i alternatywnych rozwiązań, to dla nas pobudka - ostrzega francuski ekspert. Wyjaśnia, że samoloty, które nie odbierają sygnału GPS mogą kontynuować lot, używając mniej precyzyjnej nawigacji inercyjnej, ale zwiększenie zależności od naprowadzania przez GPS może też - w wypadku zagłuszania tego systemu - wywołać w ruchu lotniczym zakłócenia na masową skalę. Przedstawiciele rosyjskiego ministerstwa obrony i Kremla na razie nie odpowiedzieli na prośby o komentarz w tej sprawie - odnotował Bloomberg.