W połowie listopada informowaliśmy, że najbardziej zacięte walki toczą się w Ukrainie w miejscowościach Rabotyne i Awdijiwka, co potwierdzały zdjęcia satelitarne przeanalizowane przez dziennikarzy "The Economist". Pierwsze niepokojące doniesienia z rejonu Awdijiwki zaczęły pojawiać się kilka dni temu. Ukraiński ekspert wojskowy Roman Switan donosił, że Rosjanie tracą ludzi, ale kolejne fale okupantów się nie zatrzymują. Z informacji geolokalizacyjnych z 21 listopada z okolic Awdijiwki wynikało, że Rosjanie przeprowadzili szereg uderzeń na linie obronne Ukraińców. Ataki prowadzone były na południu i północy granic miasta. Miały na celu doprowadzić do zamknięcia Ukraińców w tzw. kotle. Czytaj też: Opublikował zdjęcia wojsk Rosji. Nie takich efektów się spodziewał Teraz o trzeciej fali aktywnych działań w sektorze Awdijiwki poinformował w najnowszej aktualizacji dowódca operacyjno-strategicznej grupy wojsk "Tawria" generał Oleksandr Tarnawski. Ukraina: Pod Awdijiwką wciąż gorąco. Rosjanie ruszyli z "trzecią falą" Wojskowy powiadomił, że straty wroga w ludziach i pojazdach opancerzonych rosną. Zniszczono osiem czołgów, 13 transporterów opancerzonych, osiem systemów artyleryjskich, dwa systemy obrony powietrznej, 15 bezzałogowych statków powietrznych, a ponad 700 okupantów straciło życie. Tarnawski napisał również o dwóch zniszczonych składach amunicji i poinformował, że w wojnie w Ukrainie w rejonie Awdijiwki zniszczono "cztery ważne cele wroga". Nie ujawnił jednak, o jakich obiektach mowa. W ostatnich kilkudziesięciu godzinach przeciwnik przeprowadził 11 nalotów, niemal tysiąc ataków artylerią. Doszło też do 56 bezpośrednich starć - wynika z danych z przedstawionych na profilu Tarnawskiego. Mimo trudnych warunków pogodowych, skomplikowanej sytuacji militarnej i kolejnej fali Rosjan przypuszczających szturm na ukraińskie pozycje generał zapewnił, że żołnierze walczący o wolną Ukrainę niezłomnie utrzymują linie obrony. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!