Informacja o serii eksplozji w Biełgorodzie została potwierdzona przez lokalnego gubernatora - podaje Reuters. Gubernator Wiaczesław Gładkow wskazał, że wybuchy miały miejsce niedaleko miasta we wsi Krasnyj Oktiabr (około 30 km na południowy zachód od miasta). Niedaleko Biełgorodu przebiega także granica Rosji z Ukrainą. Reuters odnotowuje, że odległość między Biełgorodem a intensywnie ostrzeliwanym podczas wojny ukraińskim Charkowem wynosi ok. 80 km. Jak wynika ze wstępnych informacji, w wyniku eksplozji nikt nie ucierpiał. Reuters wskazuje, że przyczyny wybuchu nie są znane. Pod znakiem zapytania jest również dokładna lokalizacja zdarzenia. Z nieoficjalnych doniesień lokalnych serwisów wynika natomiast, że odgłosy eksplozji dochodzą ze składu amunicji. W sieci pojawiły się nagrania, które również sugerują, że wybuchać może amunicja. Ria Novosti informuje, że powodem wybuchu był "czynnik ludzki", nie precyzując jednak o co dokładnie chodzi. Z kolei NEXTA podaje, powołując się na TASS, że przyczyną eksplozji był pocisk, który trafił w bazę wojskową. Według agencji rannych zostało czterech żołnierzy. Wojna w Ukrainie 24 lutego wojska rosyjskie najechały na niepodległe terytorium Ukrainy i od tego czasu okupują ten kraj. Z najnowszych informacji wynika, że część rosyjskich wojsk wycofała się z okolic Kijowa i przenosi swoje siły na inne obszary Ukrainy. W kręgu zainteresowania Rosjan pozostaje Donbas. To właśnie wschodnie i południowo-wschodnie terytoria Ukrainy są w ostatnim czasie w najtrudniejszej sytuacji. Władimir Putin wciąż nie zgadza się również na ewakuację cywilów z owładniętego wojną Mariupola na wschodzie kraju.