John Kirby zdeklarował, że Waszyngton - podobnie jak Warszawa - jest zaniepokojony działaniami reżimu Łukaszenki, związanymi z wojną w Ukrainie. - USA wciąż nie widzą jednak sygnałów, które świadczyłyby o tym, że Białoruś zamierza fizycznie wkroczyć na terytorium Ukrainy - zastrzegł. Rzecznik odniósł się w ten sposób do wspólnych ćwiczeń armii rosyjskiej i białoruskiej nieopodal granicy z Polską i Ukrainą, a także do udostępniania terytorium Białorusi na rzecz żołnierzy Kremla. Wojna w Ukrainie. Biały Dom o Białorusi. "Podzielamy niepokój Polski" - Stany Zjednoczone przesyłają kondolencje ludziom na Ukrainie i administracji prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w związku tragiczną katastrofą śmigłowca - powiedział Kirby, odnosząc się do katastrofy śmigłowca, który rozbił się rano koło Kijowa. Zginął w niej szef MSW Ukrainy Denys Monastyrski, jego pierwszy zastępca Jewhenij Jenin i jeszcze jeden wiceminister spraw wewnętrznych Jurij Łubkowycz. W tragedii zginęło łącznie 14 osób, w tym jedno dziecko. Kirby dodał, że USA nie wiedzą, co było przyczyną tej katastrofy. Wcześniej w środę amerykańska telewizja NBC podała, że trwające od poniedziałku wspólne ćwiczenia wojsk lotniczych Białorusi i Rosji uprawdopodobniły scenariusz ataku na Ukrainę z terytorium Białorusi. W obliczu doniesień o rosyjskich wojskach i broni napływających na Białoruś, po stronie ukraińskiej trwają prace przy rozbudowie przygotowanych jeszcze wiosną okopów i umocnień. Zdaniem wiceszefa ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Wadyma Skibickiego bardziej prawdopodobny jest jednak rosyjski atak ze wschodu.