Vadim Gigin uważa, że zagrożenie dla Białorusi ma swoje źródło m.in. w Polsce. - Gromadzi się broń u naszej zachodniej granicy. Widzimy infrastrukturę wojenną coraz bliżej Białorusi. W szczególności utworzone grupy uderzeniowe na terytorium Polski. Rozmawialiśmy z naszymi wojskowymi i jeden z nich również to potwierdza - stwierdził w białoruskich mediach. Fragment nagrania z tej rozmowy udostępnił na swoim Twitterze doradca Ministra Spraw Wewnętrznych Ukrainy i założyciel Instytutu Przyszłości Antona Herashczenko. Propaganda: Białoruś obawia się ataku NATO Jak zaznaczył Gigin, w szczególności chodzi o 16. Dywizję Zmechanizowaną. Gigin nie sądzi jednak, że jest to główny problem. - Co jest w niej tak strasznego? Kilku wyszkolonych specjalistów i zostanie zniszczona - zapewnił. Zdaniem Gigina NATO należy traktować jak wroga. - Możemy to zobaczyć z przecieków, które pojawiają się na temat planu wojny z Rosją, który będzie zatwierdzony 11 lub 12 czerwca w Wilnie - stwierdził w wywiadzie udzielonym przed wspomnianymi datami. - Oni (NATO - przyp. red.) myślą, że Rosja ugrzęzła na froncie na południu (w Ukrainie - przyp. red.) i w międzyczasie pełna siła uderzeniowa zostanie rozstawiona w regionie bałtyckim, stamtąd ich celem będzie Białoruś - uważa Gigin. Następnymi celami jego zdaniem ma być Petersburg i Moskwa. - To nie są puste słowa, to zaaprobowany plan, armia zostanie rozdysponowana. W szczególności tzw. międzynarodowe dywizje kontrolowane przez Danię, których centrum stacjonowania jest teraz Litwa. To zostanie przekształcone w międzynarodowe oddziały - kontynuuje białoruski propagandzista. Vadim Gigin: Jesteśmy pod presją ekonomiczną - Jak już niejednokrotnie powtarzaliśmy, polska armia się rozrasta. To jest dla nas także presja ekonomiczna. Podwojenie stanu polskich sił zbrojnych, to tak jakby oczekiwali od nas, że zadziałamy symetrycznie i stawimy ich siłom czoła - stwierdził. - Ale zastosowanie taktycznej broni nuklearnej pozwala na minimalne koszty. Jest to sposób, aby sparować te ciosy, które może wyprowadzić wróg, a nawet wyjść o krok do przodu - podsumował Gigin. Białoruska propaganda szuka fikcyjnych zagrożeń Tego typu wypowiedzi to reakcja mi.in. na proces rozszerzania się Sojuszu Północnoatlantyckiego. Białoruscy propagandziści próbują wzbudzić strach w państwach zachodnich np. grożąc, tak jak w przypadku Gigina, bronią nuklearną, czy wzmocnieniem swoich wojsk. Niedawno podobnej wypowiedzi w mediach udzielił Andriej Czernobaj, analityk w Białoruskim Instytucie Studiów Strategicznych. - Widzimy, że NATO się rozszerza. Wzmacniane są nawet te wojska Sojuszu, które stacjonują w Polsce i krajach bałtyckich. W zeszłym roku na szczycie NATO w Madrycie zapadły decyzje o wzmocnieniu, zwiększeniu liczebności formacji - mówił. Twierdzi on, że celem takich działań jest obalenie białoruskiego rządu przez Zachód. W tym celu formacje są testowane w wojnie na Ukrainie. Dodał też, że Białoruś posiada silne siły zbrojne, gotowe do odparcia zagrożenia. W ostatnich tygodniach pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn zwracał uwagę, że białoruska propaganda wykorzystuje na przykład polskie ćwiczenia wojskowe Anakonda-23, do kreowania fikcyjnych zagrożeń dla Mińska.