"Pierwszy białoruski wolontariusz-ochotnik Ilja Litwin został ranny w bitwie o Buczę i trafił do szpitala, gdzie zmarł. Pierwszego dnia wojny, 24 lutego, nagrał wideo, w którym powiedział, że Białorusini powinni walczyć u boku Ukraińców" - informuje na Twitterze niezależny białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan. Bucza to miejscowość położona w obwodzie kijowskim, niedaleko stolicy Ukrainy. Bitwa o Buczę przebiegała w ostatnich dniach bardzo dramatycznie. Rosja od pierwszych dni wojny skupiła swoje siły na dwóch regionach Ukrainy - na wschodzie i północy. W północnej części kraju leży stolica państwa - Kijów - którą Rosjanie prawdopodobnie chcieli błyskawicznie zająć, by jak najszybciej przejąć władzę w kraju. Ochotnik już od pierwszego dnia wojny apelował do Białorusinów To się jednak nie udało. Kijów dzielnie odpiera ataki. Podobnie wygląda również sytuacja w Buczy, która została odbita z rąk okupanta. "Okupant nadal ściąga ogromne liczby wojsk i sprzętu wojskowego. Prawie w całym obwodzie nieustanne alarmy przeciwlotnicze. We wszystkich powiatach obwodu kijowskiego trwa walka z grupami dywersyjnymi" - alarmował jeszcze przed kilkoma dniami szef administracji państwowej obwodu Ołeksij Kułeba. Ostatecznie, zarówno Kijów, jak i o 28-tysięczna Bucza, położona w odległości 20 kilometrów od stolicy Ukrainy, nie pozwalają się pokonać Rosji. Apel młodego ochotnika, o śmierci którego poinformował Giczan, był ważnym sygnałem dla społeczności międzynarodowej. Nielegalnie wybrane władze Białorusi są bowiem głównym sojusznikiem Władimira Putina w wojnie przeciwko Ukrainie. Mimo sprzeciwu obywateli i prężnie działającej na Białorusi opozycji, Putin wciąż sprawuje faktyczną kontrolę nad tym krajem.