Jak wynika z przedstawionych dokumentów, decyzja reżimu w Mińsku tworzy podstawę prawną do "dobrowolnego udziału obywateli w zabezpieczeniu stanu wojennego wprowadzonego w jednostkach administracyjno-terytorialnych". W ustawie zapisano także dodatkowe uprawnienia resortu spraw wewnętrznych w przypadku wprowadzenia wspominanego "stanu wojennego". O planach utworzenia "milicji ludowej" na Białorusi mówiło się od ponad roku. W maju ubiegłego roku propozycję powołania nowych służb złożył Wiktor Chcrenin, minister obrony Białorusi. Wówczas zapowiedziano, że liczba milicjantów ludowych ma wynosić od 100 do 150 tysięcy obywateli, którzy dobrowolnie zaangażują się w służbę. Osobami odpowiedzialnymi za rekrutację mieli być szefowie władz regionalnych i lokalnych. Siarhiej Pielasa: Łukaszenka boi się wojny domowej Zdaniem ekspertów, powołanie "milicji ludowej" jest kolejnym sygnałem, że reżim w Mińsku poważnie obawia się utraty władzy m.in. za sprawą ochotników walczących w Ukrainie w ramach Pułku Kalinowskiego. Według białoruskiego dziennikarza Siarhieja Pielasy, Łukaszenka przygotowuje swoje służby, jak i popierających go obywateli, na wypadek wojny domowej. Zobacz też: Łukaszenka straszy zamachem stanu. Mówi o zagrożeniu z Polski - Łukaszenka ma ogromny strach przed wejściem na teren Białorusi dywersantów i żołnierzy Pułku Kalinowskiego. Boi się powtórki z tego co dzieje się w obwodzie biełgorodzkim - podkreślił. - Według uzyskanych informacji Białoruś ma broń do walki z dywersantami na trzy miesiące działań bojowych. Jeżeli oddadzą część amunicji to tych zapasów będzie znacząco mniej i nie będzie żadnych możliwości uzupełnienia - dodał Pielasa. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!