W niedzielę, około godziny 5 nad ranem, burmistrza Oleszyc obudziły eksplozje. - Było ich kilkanaście. W mieszkaniu trzęsły się szyby - relacjonuje w rozmowie z Interią Andrzej Gryniewicz. Przyznaje, że początkowo nie wiązał tego z wojną w Ukrainie. - Dopiero, gdy zerknąłem w media dowiedziałem się, że to atak na poligon w Jaworowie - mówi. "Byłem zaskoczony" Tego dnia Rosjanie przeprowadzili atak rakietowy na zachodzie Ukrainy. Bomby spadły na Międzynarodowe Centrum Operacji Pokojowych i Bezpieczeństwa w Jaworowie położone około 20 km od granicy z Polską. - Byłem zaskoczony. Nasza miejscowość jest oddalona o ponad 30 kilometrów od miejsca bombardowania, wydawało się, że jest to jednak odległość bezpieczna, że nie będziemy tego odczuwać. Było inaczej - przyznaje Andrzej Gryniewicz. Wybuchy były słyszalne również w Lubaczowie, mieście położonym ok. 10 km od przejścia granicznego w Budomierzu. Krzysztof Szpyt, burmistrz Lubaczowa, mówi Interii: - Same wybuchy nie są dla nas nowością. One się pojawiały, bo poligon działał i słyszeliśmy je nie raz. Kontekst był jednak inny, bo teraz doszło do bombardowania. "Świadomość nagle się zmieniła" - Pojawiło się zaniepokojenie wśród mieszkańców. Ludzie zaczęli pokazywać nagrania w sieci i ruszyła samonakręcająca się machina - relacjonuje burmistrz Lubaczowa. I podkreśla: - To jest poligon, więc jesteśmy świadomi, że w czasie wojny może być jednym z wielu celów. Jest pewien strach, bo nie wiadomo jaka jest precyzja tych działań. Wystarczy lekkie skręcenie z trasy i może nas dosięgnąć. O reakcji mieszkańców mówi również burmistrz Oleszyc: - Świadomość nagle się zmieniła. Jak coś jest oddalone od nas, to człowiek myśli: to nas nie dotyczy. To wydarzenie spowodowało, że zdaliśmy sobie sprawę z tego, że zasięg rosyjskich działań jest bardzo rozległy. Zaczęliśmy czuć, że nas to też dotyczy. Mówi o jeszcze o dwóch wydarzeniach, które zaburzają spokój mieszkańców. - W piątek do Szkoły Podstawowej w Oleszycach wysłano email z informacją o możliwości podłożenia bomby w budynku. Ze względu na alarm bombowy musieliśmy ewakuować uczniów ze szkoły. To też nie pomaga, emocje są podsycane. Również w dniu dzisiejszym do Przedszkola w Oleszycach wpłynął kolejny email o zagrożeniu bombowym - informuje nas Andrzej Gryniewicz. "Musimy żyć dalej" - Nastroje na pewno nie są optymistyczne, jeśli chodzi o poczucie bezpieczeństwa. Każdy spogląda w media, nasłuchuje i myśli, co będzie dalej. Panuje przygnębienie. Staramy się jednak w miarę normalnie żyć dalej - dodaje Andrzej Gryniewicz, burmistrz Oleszyc. Krzysztof Szpyt, burmistrz Lubaczowa mówi, że nad miastem widać krążące helikoptery i samoloty. - Przestrzeń powietrzna jest monitorowana. Do tej pory mieliśmy tylko patrole straży granicznej, natomiast teraz są to ewidentnie maszyny wojskowe. Mamy takie poczucie, że ktoś cały czas czuwa, że jesteśmy bezpieczni - komentuje Krzysztof Szpyt. - Staramy się funkcjonować normalnie. Musimy żyć dalej - podsumowuje. W ataku bombowym w Jaworowie zginęło 35 osób, a 134 zostały ranne. Wiceszef MSZ komentuje Wiceszef MSZ, Marcin Przydacz zapytany w rozmowie z portalem Rp.pl, czy w tym ataku zginęli lub ucierpieli obywatele polscy, odpowiedział: - Nie, nie mamy takich informacji. Przydacz mówił, że jest duże ryzyko, że Rosja będzie ponawiać ataki takie jak ten na poligon w Jaworowie. Podkreślił jednocześnie, że Polska jest państwem NATO-wskim, zatem nie sądzi, aby Rosja, "która nie może sobie w sposób widoczny poradzić z państwem ukraińskim, porwała się na atak na jakiekolwiek państwo NATO-wskie". - Jednak różnica potencjałów jest gigantyczna, nieporównywalna. Natomiast trzeba być uważnym i my tę uważność zachowujemy - powiedział wiceszef MSZ.