Na zdjęciach widać skalę zniszczeń i straty jakie poniosło rosyjskie lotnictwo. Zdjęcia satelitarne rosyjskiej bazy wojskowej najpierw pojawiły się na zamkniętych kanałach w Telegramie. Następnie opublikowano je też na twitterowym koncie OSINTua. Ujęcia z satelity udostępnił na Twitterze także Eliot Higgins - założyciel brytyjskiego portalu śledczego. Na zdjęciach widać kadry sprzed i po ataku. Wynika z nich, że zniszczonych zostało co najmniej kilka rosyjskich samolotów. "Po serii wybuchów w rejonie lotniska wojskowego w Nowofedoriwce na lotnisku wybuchł pożar. Płoną magazyny z amunicją i pas startowy" - informowała we wtorek agencja Interfax-Ukraina, powołująca się na kanał Krym.Realii na Telegramie. "Za atak mogą być odpowiedzialni partyzanci" Ukraina nie bierze odpowiedzialności za eksplozje w rosyjskiej bazie lotniczej na Krymie - oświadczył natomiast Mychajło Podolak, doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i zasugerował, że za atak mogą być odpowiedzialni partyzanci - podała agencja Reutera, cytując wypowiedź Podolaka dla największej rosyjskiej niezależnej telewizji Dożd. Z kolei rzecznik ukraińskiego lotnictwa wojskowego Jurij Ihnat oświadczył w środę, że zaatakowane lotnisko wojskowe na okupowanym przez Rosję Krymie było bazą dla samolotów bombardujących cele w Ukrainie. - Stamtąd startują samoloty, które wyposażone są w rakiety. Obecnie, gdzieś od trzech miesięcy, nie wlatują one w strefę działalności naszej obrony przeciwlotniczej. Niemniej startują i dokonują ataków z użyciem niebezpiecznych rakiet - powiedział, występując w codziennym "maratonie wojennym" ukraińskich telewizji. Ihnat wyraził nadzieję, że atak na lotnisko w Nowofedoriwce, która znajduje się na zachodnim wybrzeżu Krymu, częściowo unieruchomi samoloty Rosjan.