Zdaniem Andrija Jermaka, szefa sztabu Wołodymyra Zełenskiego, poniedziałkowy atak Rosjan "pokazuje ich desperację". Jak podaje BBC, urzędnik ukraińskich sił powietrznych powiedział, że wszystkie bezzałogowce przyleciały do kraju z południa. Po raz pierwszy w czasie wojny wycelowano bezpośrednio w centrum Kijowa. Dla mieszkańców stolicy Ukrainy początek tygodnia rozpoczął się od alarmu przeciwlotniczego i eksplozji - część z lecących w stronę zabudowań dronów kamikaze została przechwycona przez systemy obronne, jednak pięć autonomicznych statków powietrznych dosięgnęło celu. Mer Kijowa Witalij Kliczko przekazał rano, że w centrum miasta wybuchł pożar budynku, a kilka obiektów mieszkalnych jest uszkodzonych. Świadkowie informowali o lecących na niebie dronach. Jednego z nich udało się uchwycić fotoreporterowi AFP. Widać na nim produkowaną przez Iran tzw. amunicję krążącą o oznaczeniu Shahed-136, której przekazaniu Rosji Teheran konsekwentnie się wypiera. Drony uderzyły w stolicę Ukrainy. Mer Kijowa o motywacjach Kremla Mer Kijowa Witalij Kliczko, komentując atak, powiedział dziennikarzom, że Rosja chce wywołać na Ukrainie katastrofę humanitarną, dlatego niszczy infrastrukturę w stolicy i innych miastach. - Władimir Putin marzy o "Ukrainie bez Ukraińców", dlatego atakowane są domy mieszkalne, w których giną niewinni ludzie - podkreślił włodarz stolicy. Wyjaśnił, że w porannym ataku Rosjanie użyli 28 dronów. Większość została zestrzelona przez siły obrony przeciwlotniczej. - W Kijowie doszło do pięciu eksplozji, jedna z nich nastąpiła w domu mieszkalnym w rejonie szewczenkowskim - powiedział Kliczko. Jak informowały wcześniej władze, Rosjanie użyli dronów kamikaze produkcji irańskiej. Kliczko opublikował zdjęcie szczątków jednej z tych maszyn. Kliczko przekazał również dodatkowe informacje na temat ofiar śmiertelnych poniedziałkowego ataku. Wśród zabitych w stolicy znalazło się młode małżeństwo spodziewające się dziecka. Niedoszła matka była w szóstym miesiącu ciąży. Wraz z mężem nie mieli nawet 30 lat. Trzecią ofiarą okazała się 59-letnia kobieta. Ze swej strony szef MSW Ukrainy Denys Monastyrski podał, że dalszych kilka osób zginęło w poniedziałek w rosyjskich atakach poza Kijowem. Minister nie przedstawił szczegółów, jednak władze obwodów dniepropietrowskiego, sumskiego i zaporoskiego informowały w poniedziałek rano o ostrzałach. Szef obwodu sumskiego Dmytro Żywycki powiadomił, że w rosyjskim ataku rakietowym zginęły trzy osoby, a dziewięć zostało rannych. Celem ostrzału był obiekt infrastruktury. Ogółem Rosjanie użyli w poniedziałek w atakach przeciwko Ukrainie 42 dronów, 36 z nich zestrzelono - powiedział Monastyrski. Podkreślił, że zniszczona została "absolutna większość" maszyn. - Zmasowany atak, który dziś planowano nie powiódł się - dodał szef MSW. W trakcie akcji ratunkowej ze zrujnowanego mieszkania trafionego jednym z dronów kamikaze udało się wydostać "babcię Annę" - informuje na Twitterze ukraińska dziennikarka Alina Makarczuk. Jak można dowiedzieć się z opisu zamieszczonego przez nią nagrania, kobieta mieszkała na trzecim piętrze. Służby nie pozostawiły bez pomocy również kota Felka, który przyciągnął uwagę zebranych na miejscu zdarzenia korespondentów. Atak dronów w Kijowie. Zełenski reaguje Do ataku na Kijów odniósł się na Telegramie prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski. "Całą noc i cały ranek wróg terroryzuje ludność cywilną. Drony kamikaze i rakiety atakują całą Ukrainę. W Kijowie doszło do uderzenia w budynek mieszkalny" - czytamy we wpisie.Jak dodał Zełenski, "wróg może atakować nasze miasta, ale nie będzie w stanie nas złamać. Okupanci dostaną tylko sprawiedliwą karę i potępienie przyszłych pokoleń. I zdobędziemy zwycięstwo".