Informacje o ataku dronów pochodziły z obwodu kijowskiego i dniepropetrowskiego. W obu regionach ogłoszono alarm przeciwlotniczy, który następnie objął większą część kraju. W Ukrainie wciąż jest niespokojnie, a media tłumaczą, iż zmasowany atak dronów, może oznaczać, że Rosja przygotowuje się do ataku rakietowego. Loty bezzałogowców służą bowiem wyczerpywaniu obrony przeciwlotniczej. Atak dronów w obwodzie dniepropetrowskim Mer Nowomoskowska Serhij Reznik informował o wybuchach w mieście. Dodał, że służby pracują nad usunięciem skutków ataków. W regionie działał wówczas system obrony powietrznej. W piątek późnym wieczorem pojawiło się więcej informacji na temat ataku w obwodzie dniepropetrowskim. Jak poinformowało Dowództwo Lotnictwa "Wschód", nieprzyjaciel użył szturmowych dronów, prawdopodobnie irańskich Shahed 131/136. Uderzono z kierunku południowo-wschodniego w obiekty krytyczne w obwodzie dniepropietrowskim. Jak dodano, lotnictwu udało się zniszczyć trzy rosyjskie bezzałogowce. Informacje wojska potwierdził szef administracji wojskowej regionu Serhij Łysak. Przekazał również kolejne informacje. Poinformował, że dwa drony wycelowano w obiekt infrastruktury krytycznej w Nowomoskowsku, gdzie doszło do poważnych zniszczeń. Ogromny wybuch w Nowomoskowsku Do mediów społecznościowych trafiło nagranie, na którym widać potężny wybuch właśnie w Nowomoskowsku. Do ostatniego zmasowanego ataku Rosjan doszło w ubiegłym tygodniu, 8 i 9 marca. Najeźdźcy zaatakowali kilka regionów, w tym Kijów i obwód dniepropetrowski. Siłom Obronnym Ukrainy udało się wówczas zniszczyć 34 z 48 rosyjskich pocisków manewrujących Kh-101/Kh-555 i Kalibr. Z kolei w piątek, 10 marca na skutek ataku Rosjan ucierpiały sieci wysokiego napięcia w zachodnich, centralnych i wschodnich regionach Ukrainy. Dowódca ukraińskich Sił Zbrojnych generał Wałerij Załużny informował wówczas, że okupanci do ataków użyli ponad 100 rakiet.