W rozmowie z ukraińską agencją UNIAN Popow przedstawiał wariant upadku reżimu prezydenta Rosji. Jak podkreśla, osobami, które mogą dokonać zamachu stanu są wojskowi niezadowoleni z przebiegu wojny w Ukrainie. - Myślę, że prędzej czy później znajdzie się jakiś Iwanow, Pietrow, Sidorow z tytułami generalskimi, szanowany w wojsku, który będzie w stanie poprowadzić swoją jednostkę - przekonuje. Zdaniem eksperta, w roli zamachowca nie wystąpi, kolejny raz, Jewgienij Prigożyn. Jest to związane z brakiem poparcia dla jego działań wśród kremlowskich elit. Dmytro Popow: Na Kremlu poleje się krew Ekspert ds. nauk politycznych jest przekonany, że możliwy bunt, który obali władzę Putina będzie miał charakter czysto wojskowy, a nie ideologiczny. - Nie widzę tego. Taki bunt byłby możliwy, gdyby istniała ideologia typu bolszewizm, która pociągnie niższe warstwy społeczne. W Rosji nie ma religii ani ideologii, więc potrzebują kogoś, kto by tym wszystkim pokierował - stwierdza. Zobacz też: "Ogłosili, że nie przyjdą". Partia Orbana zbojkotuje głosowanie - Jeśli będzie taki Kołczak, Wrangla czy Denikin i będzie mógł poprowadzić te hordy do Moskwy, to tam przeleje się dużo krwi. Pod tym względem marsz Prigożyna to był tylko wyścig samochodowy - dodaje. Informacje o utracie przez Putina poparcia wśród elit krążą w przestrzeni medialnej od dłuższego czasu. W niedawnej analizie Instytutu Studiów nad Wojną eksperci przekonywali, że "sparaliżowanie" Putina podczas marszu Prigożyna na Moskwę świadczy o tym, że rosyjski przywódca nie jest pewny swojego otoczenia. To sygnał, że walka frakcji na Kremlu jest coraz większa - podano. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!