ISW przypomina, że w sobotę poinformowano o kolejnym ataku dronem na siedzibę Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. "Rosyjscy urzędnicy okupacyjni na Krymie zapewne rozważają wzmocnienie bezpieczeństwa na półwyspie po atakach na rosyjską infrastrukturę wojskową, a takie posunięcia mogą odciągnąć rosyjskie służby bezpieczeństwa od linii frontu" - czytamy. Ataki na Krymie. Mieszkańcy boją się o bezpieczeństwo Amerykański instytut pisze, powołując się na mianowanego przez Rosjan gubernatora Krymu Michaiła Razwożajewa, że cała służba bezpieczeństwa w Sewastopolu działa w trybie "wysokiego alertu" i kontroluje wszystkie wjazdy do miasta. Razwożajew twierdzi, że mieszkańcy domagają się zwiększenia patroli i utworzenia nowych posterunków kontrolnych. Eksperci zwracają uwagę, że Rosjanie do walki zaangażowali różne formacje odpowiedzialne za bezpieczeństwo, w tym np. Gwardię Narodową. W związku z tym "prawdopodobnie będą musieli część tych sił wycofać z linii frontu i z zadań bezpieczeństwa w innych miejscach, aby ochronić okupowany Krym". Eksplozje wstrząsnęły Krymem. Uderzenia coraz skuteczniejsze 9 sierpnia na skutek detonacji i pożaru w bazie w Nowofedoriwce na Krymie zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo około 20 rosyjskich samolotów. Oficjalna przyczyna zdarzenia nie została podana do publicznej wiadomości, ale spekuluje się, że atak przeprowadziły ukraińskie siły specjalne. 16 sierpnia doszło do kolejnej serii eksplozji na Krymie - wybuchy nastąpiły w składzie amunicji w Maiske i na lotnisku w Gwardejskoje. Z kolei 20 sierpnia w Sewastopolu w godzinach rannych mieszkańcy usłyszeli silną eksplozję, a nad kwaterą główną Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej zaczął unosić się dym. Szef Tatarów krymskich przekazał, że doszło do ataku drona, który uderzył w dach budynku. Gubernator Razwożajew potwierdził atak, informując jedocześnie o braku poszkodowanych.