Linda Thomas-Greenfield zwróciła uwagę na działalność "obozów filtracyjnych" podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ dotyczącego sytuacji na Ukrainie. Wojna w Ukrainie. Ambasador USA o misji urzędników Kremla Jak przekazała, istnieją dowody na to, że przez obozy dla ludności cywilnej na okupowanych terytoriach przeszły "setki tysięcy" osób, a na proces "filtracji" oczekuje obecnie 20 tys. osób, zaś cały system jest koordynowany przez oficjeli administracji prezydenta Rosji. Jak podał wcześniej amerykański wywiad, w obozach Ukraińcy dzieleni są na trzy kategorie: tych, którzy nie stanowią zagrożenia stawianiem oporu wobec okupacyjnych władz - pozwala im się pozostać, niegroźnych, ale potencjalnie sprzeciwiających się okupacji - tych deportuje się w głąb Rosji oraz najgroźniejszych, którzy prawdopodobnie są zamykani w więzieniach. Thomas-Greenfield dodała, że w wielu przypadkach dzieci oddzielane są od rodziców i wywożone w dalekie regiony Rosji. Zaznaczyła też, że USA mają informacje o tym, że pracownicy obozów sprzedają miejsca w kolejce do filtracji, a w procesie używane są "zaawansowane technologie". W tym w celu zbierania danych na temat Ukraińców. Ambasador dodała, że już w 2021 r. przedstawiciele donbaskich "republik ludowych" przygotowali listę miejsc mających służyć jako centra filtracji. - Rosja rozdziera rodziny, wysyła dzieci do dalekich regionów, zmusza ludzi do wymiany paszportów i narzuca swoją tożsamość (...) I rozszerza te przerażające operacje w rażącej pogardzie dla zasad suwerenności - podkreśliła.