W Petersburgu rozpoczął się w czwartek szczyt Rosja-Afryka, na który przyjechali przywódcy 17 państw z tego kontynentu. Na poprzednim takim spotkaniu w 2019 roku pojawiło się ich 45. To część wysiłków Władimira Putina, by zdobyć polityczne wpływy w Afryce, gdzie Kreml wspiera autokratyczne rządy. W tym samym czasie szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba odbywa kolejną podróż po Afryce, by podważać tam wpływy Rosji. Mediacje Afryki Afrykańscy przywódcy próbują wejść w rolę mediatora. Chociaż ich interwencje nie były bezpośrednio krytyczne wobec Rosji, posłużyły jako wyraźne przypomnienie o głębokim zaniepokojeniu Afryki konsekwencjami wojny, zwłaszcza cenami żywności - zauważa Reuters. - Inicjatywa afrykańska (pokojowa - red.) zasługuje na największą uwagę, nie wolno jej lekceważyć. Po raz kolejny pilnie wzywamy do przywrócenia pokoju w Europie - powiedział prezydent Republiki Konga Denis Sassou Nguesso. Z kolei prezydent Egiptu Abdel Fattah al-Sisi wezwał Rosję do wznowienia umowy zbożowej, którą Moskwa zerwała w ubiegłym tygodniu. Sisi, którego kraj jest kluczowym odbiorcą zboża na trasie czarnomorskiej, powiedział na szczycie, że "niezbędne jest osiągnięcie porozumienia" w sprawie wznowienia umowy. Putin przekazał afrykańskim przywódcom, że Moskwa szanuje ich propozycję pokojową w sprawie Ukrainy i uważnie ją analizuje. Stwierdził, że Stany Zjednoczone i Unia Europejska "dodrukowały pieniądze na zakup żywności w wyniku pandemii COVID-19 i dlatego ceny poszybowały w górę". Dyktator powiedział również, że Zachód zaniedbał inwestycje w węglowodory. - Jeden błąd doprowadził do drugiego, wywrócił rynki - kontynuował. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!