W artykule opublikowanym w "Politico" Morawiecki prezentuje stanowisko Polski, Czech i Słowenii. Pisze o pokoju, który będzie możliwy wyłącznie wówczas, gdy Putin dowie się, gdzie jest czerwona linia, czyli granica, której przekroczyć nie może. "Posiadanie przez Rosję arsenału nuklearnego nie może usprawiedliwiać bierności. Musimy być świadomi tego zagrożenia, ale nie może nas ono powstrzymać. W przeciwnym razie Putin pójdzie dalej" - przestrzega Morawiecki. Zdaniem szefa polskiego rządu przebudzenie Unii Europejskiej jest potrzebne, póki nie jest za późno. "Co zrobimy, jeśli Putin w następnej kolejności sięgnie po Kiszyniów, stolicę Mołdawii? Albo zaatakuje Wilno i Warszawę? A jeśli chce zająć Helsinki? Czy zaczniemy poważnie traktować to zagrożenie dopiero wtedy, gdy wyśle czołgi do Berlina?" - zastanawia się Morawiecki. Premier Polski przekonuje, że proponowany plan "jest nie tylko możliwy, ale wręcz konieczny". Apeluje też, by "znaleźć odwagę, by nie odwrócić się od cierpienia Ukrainy i stawić czoło temu historycznemu wyzwaniu". Morawiecki przygotował 10-punktowy plan wspólnie z premierem Czech Petrem Fialą i premierem Słowenii Janezem Janszą. To też ci politycy, z którymi szef polskiego rządu był w Kijowie. W artykule pojawia się też nazwisko Jarosława Kaczyńskiego, czwartego uczestnika kijowskiej wyprawy. 10 punktów Polski, Czech i Słowenii: Odcięcie wszystkich rosyjskich banków od systemu SWIFT,Azyl dla rosyjskich dezerterów,Walka z rosyjską propagandą,Blokada rosyjskich statków,Blokada rosyjskich TIR-ów,Sankcje na oligarchów i ich otoczenie,Zawieszenie wiz do Europy dla wszystkich Rosjan,Sankcje na członków partii Jedna Rosja,Zakaz eksportu technologii, które mogą być użyte w wojnie,Wykluczenie Rosji z wszelkich działań międzynarodowych. Inicjatywa Morawieckiego, Janszy i Fiali wynika z konsekwentnej polityki domagającej się bardziej zdecydowanych działań wobec Rosji. Stanowisko szefów rządów tych trzech państw jest niezmienne od początku wojny. Morawiecki zapowiedział zresztą przed piątkowymi rozmowami w ramach szczytu Rady Europejskiej, że będzie namawiał partnerów do konkretniejszych kroków. Dodawał jednak, że są kraje "bardziej wstrzemięźliwe". Wymienił Niemcy, Austrię i Węgry.