Prezydent Duda: Europa ma jeszcze możliwość ocknięcia się
"Uchodźcom trzeba pomagać, ale migranci to jest trochę inny problem" - powiedział prezydent Andrzej Duda w TVP Info. "Europa ma jeszcze możliwość ocknięcia się i podjęcia pewnych rozsądnych działań" - dodał.
Prezydent Andrzej Duda w czasie niedzielnego wywiadu w TVP Info był poproszony o podsumowanie mijającego roku z perspektywy trzylecia swojej prezydentury.
Pytany był m.in. o brexit i o to, czy Polacy mają się go obawiać.
"My przede wszystkim patrzymy na to, żeby rozwiązanie, które zostanie przyjęte, było jak najbezpieczniejsze dla Polaków przebywających w Wielkiej Brytanii, żeby oni zachowali jak najwięcej praw, to jest pierwsza rzecz" - mówił prezydent. Jednocześnie dodał, że chciałby, aby polscy emigranci przebywający w Wielkiej Brytanii, wrócili do Polski i podzielili się zdobytym tam doświadczeniem zawodowym.
"Twardy brexit będzie trudny dla całej Europy, dlatego nie sądzę, żeby Unia twardego brexitu chciała. On będzie także trudny dla Wielkiej Brytanii. Mam nadzieję, że jakiś kompromis zostanie osiągnięty. Jeszcze cały czas w głębi duszy mam nadzieję, że może nie będzie brexitu, tylko jakieś wyjście pośrednie zostanie osiągnięte - dodał.
Wielka Brytania jest bardzo silnym partnerem w Unii Europejskiej. Dlatego - w jego ocenie - jej wyjście ze struktur europejskich będzie wstrząsem dla unijnego budżetu.
Prezydent Andrzej Duda pytany był m.in. o odniesienie się do zarzutów opozycji o dążenie przez rząd do polexitu.
"Od razu widać, że to jest zarzut propagandowy, ponieważ żadne działania nie są podejmowane w tym kierunku. Użyłem nawet takich mocnych słów, że kiedy opozycja tak działa, powtarza jak mantrę tę propagandę, to trochę się zachowuje tak, jakby chciała wypchnięcia Polski z Unii Europejskiej" - powiedział. Duda zaapelował o zdrowy rozsądek i chłodne podejście w tej sprawie.
"Mamy prawo mieć czasem inny punkt widzenia niż władze innych państw europejskich, głównie dlatego, że naszym obowiązkiem jest bronienie interesów Polski i Polaków. I my, stawiając pewne sprawy, po prostu bronimy interesów Polski i Polaków, tak jak jest chociażby w sprawie zmian w wymiarze sprawiedliwości" - podkreślił.
Dodał, że celem jest zadowolenie Polaków z funkcjonowania sądownictwa, ale - w jego ocenie - wymaga ono wielu zmian, na co nie ma zgody środowiska sędziowskiego, które na ich skutek traci przywileje.
"Następuje też pewna wymiana kadr, bo chcieliśmy, żeby pokolenie sędziów, które ma przeszłość komunistyczną, odeszło, dlatego że wielu z tych sędziów było członkami partii komunistycznej - chcemy, żeby to pokolenie odeszło. Opór materii jest ogromny i jest problem" - powiedział.
Prezydent pytany, kto jest najważniejszym sojusznikiem Polski, odpowiedział: "Tradycyjnie takim sojusznikiem Polski były Stany Zjednoczone. Stany Zjednoczone wspierały nas w czasach, kiedy walczyliśmy o wolność, Stany Zjednoczone wspierały nas również później, kiedy tę wolność wywalczyliśmy".
Andrzej Duda dodał, że "Stany Zjednoczone nadal pozostają naszym największym sojusznikiem; są największym państwem NATO".
"Ogromnie się cieszę i mam wielką satysfakcję, że w wyniku postanowień szczytu NATO w Warszawie w 2016 r., w którym brałem udział - gdzie brałem udział w podejmowaniu tych ustaleń i w pracy nad nimi wcześniej - jednostki NATO, przede wszystkim jednostki armii amerykańskiej, są obecne na terenie Polski" - powiedział Andrzej Duda.
Podkreślił, że ta amerykańska obecność jest realna.
Prezydent dodał, że marzył o tym kiedyś prezydent Lech Kaczyński. "Wiem to, bo mówił mi o tym. Mówił, że cały świat zobaczy, że już nie jesteśmy rosyjską strefą wpływów wtedy, kiedy będą tu obecne wojska amerykańskie. Dzisiaj są obecne" - zaznaczył.
Jak mówił, USA "to nasz największy sojusznik w sensie bezpieczeństwa militarnego". "Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, gdzie zdecydowana większość to także nasi sojusznicy w ramach NATO. To bardzo dobrze, że jesteśmy w tych dwóch największych światowych sojuszach" - powiedział prezydent.
"Jest mi przykro, że pan prezydent Lech Wałęsa jako były, ale jednak prezydent Rzeczypospolitej, takie poglądy prezentuje" - powiedział Duda pytany o wypowiedź Wałęsy dla portalu "Sputnik". "Bo to nie są poglądy, z którymi dzisiaj można byłoby się spokojnie pogodzić, jeżeli ktoś zna historię Europy i jeżeli ktoś zna historię naszej części Europy, jeżeli ktoś tutaj, w naszej części Europy żyje, ale przede wszystkim, jeśli ktoś jest uczciwym politykiem" - dodał prezydent w wywiadzie nadanym w niedzielę wieczorem.
"Pan prezydent Putin stoi na czele światowego mocarstwa, które siłą zmienia granice w Europie, które napadło najpierw na Gruzję, potem napadło na Ukrainę, które stwarza wiele zagrożeń, wiele obaw, które dokonuje różnego rodzaju prowokacji" - mówił Duda.
Dodał, że "trudno, żeby ktoś, kto ma po pierwsze głębokie poczucie potrzeby pokoju na świecie, po drugie bezpieczeństwa w naszej części Europy, po trzecie tego, że państwa powinny być państwami demokratycznymi i że powinniśmy szanować wolność do samostanowienia innych, uznał takie działania za zgodne z porządkiem międzynarodowym". "To jest ewidentnie łamanie prawa międzynarodowego" - mówił prezydent.
Opowiedział się za utrzymaniem unijnych sankcji wobec Rosji. Ocenił, że sankcje "powinny być też przeanalizowane, bo można je postawić jeszcze lepiej, tak, że będą doskwierały jeszcze mocniej, będą jeszcze trudniejsze do udźwignięcia dla Rosji".
"Trudno mi jest w tym kontekście zrozumieć wspieranie takich inwestycji jak Nord Stream 2, które powodują hegemonię Gazpromu na rynku europejskim" - powiedział prezydent. Określił Gazprom jako narzędzie w ręku rosyjskich władz. "To, że w UE nie ma zdecydowanego stop dla Gazpromu, ze Gazprom się promuje w UE, a wiele krajów UE, przywódców przede wszystkim, spokojnie się na to godzi, jest to coś, z czym mnie osobiście pogodzić się trudno" - przyznał.
W rozmowie z należącym do państwowego rosyjskiego medium portalem "Sputnik" Wałęsa zadeklarował ostatnio, że pojechałby do Rosji, gdyby został zaproszony. Powiedział, ze uważa Władimira Putina za mądrego człowieka, który potrzebuje innych argumentów niż te, które są mu dostarczane obecnie.
"Nie kłóćmy się z Rosją, bo ci trzeci na nas zarabiają. My musimy znaleźć rozwiązanie. Musimy ustąpić jeden drugiemu na miarę wielkości. Zrozumieć, a wtedy będziemy razem robić naprawdę dobrą politykę. I nam bliżej do Moskwy niż do Nowego Jorku" - mówił Wałęsa. Na pytanie, dlaczego "teraz polskie kierownictwo rzuca się w objęcia Stanów Zjednoczonych", Wałęsa odpowiedział: "A co mają zrobić? Jaki mają wybór?". Dodał, że sprzeciwia się polityce obecnego rządu.
Prezydent na pytanie, czy to, co się dzieje teraz we Francji, jest klęską polityki prezydenta Emmanuela Macrona, zastrzegł, że nie chce tego komentować.
"Nie chcę tego komentować, są protesty. Ale gdy się znosi podatki, które dotykają najbogatszych, ale chce się podnosić podatki, np. podatek akcyzowy na paliwa, który dotyka wszystkich, czyli również tych najbiedniejszych, to jest to polityka, z którą ja się nie zgadzam i obóz polityczny, z którego wyszedłem, także się z tą polityką nie zgadza" - powiedział Andrzej Duda.
"I to, co się dzisiaj dzieje we Francji, to jest chyba protest przeciwko takiej liberalnej polityce, którą (...) prezydent Macron chciał realizować. Musi się z tym jakoś uporać. To są jego decyzje, to są jego sprawy" - dodał Andrzej Duda.
Podkreślił, że obóz polityczny, z którego się wywodzi protestował przeciw podwyższeniu VAT-u, przede wszystkim na ubranka dziecięce. "Mówiliśmy, że rodzinom trzeba dać pieniądze i zrobiliśmy to przez program "500 plus". Rodzina wychowująca dzieci otrzymała pieniądze i to była jedna z pierwszych poważnych decyzji, jakie zostały podjęte przez nowo utworzony rząd i przeze mnie jako Prezydenta Rzeczypospolitej. To jest kierunek polityczny, który obieram, to jest wsparcie tych, którym gorzej się żyje, to jest próba wyrównania szans, a nie pogarszania szans" - powiedział.
Prezydent tłumaczył, że mądra polityka oznacza wspieranie uchodźców i migrantów jak najbliżej ich miejsc zamieszkania, "tzn. tworzenie im tam warunków do tego, by mogli przeczekać sytuację wojenną".
Andrzej Duda podkreślił, że "uchodźcom trzeba pomagać, ale migranci to jest trochę inny problem". "To kwestia wzajemnego wspierania się w ramach Unii Europejskiej, ale w rozsądnych działaniach. Polska takie rozsądne działania podejmuje" - mówił.
Zaznaczył, że Polska jest gotowa oferować wszelką pomoc. "Ale przyznaję, od samego początku nie zgadzamy się na to, aby siłą jakichś ludzi kierować do Polski, dlatego że jeżeli ktoś zostanie skierowany i przymusowo relokowany, czyli przeniesiony skądś do Polski, to prawdopodobnie będzie chciał z Polski uciec. I wtedy co? Będą żądali, żebyśmy tych ludzi siłą przetrzymywali? Ja się na to nie zgadzam" - powiedział prezydent.
Prezydent pytany, dokąd - jego zdaniem - zmierza Europa, powiedział, że "Europa ma jeszcze możliwość ocknięcia się i podjęcia pewnych rozsądnych działań".
Jak mówił, obecne zagrożenie terrorystyczne na świecie jest groźne, bo ma charakter w większości przypadków rozproszony. "To są zradykalizowani islamsko pojedynczy ludzie, którzy sami, we własnym zakresie, z nikim się nie konsultując bardzo często, podejmują decyzje o przeprowadzeniu akcji terrorystycznej. Coś takiego jest praktycznie nie do wychwycenia przez służby" - powiedział.
W ocenie prezydenta "walka z terrorem jest obowiązkiem nas wszystkich". Dodał, że Polska uczestniczy w koalicji antyterrorystycznej. "My jako państwo bierzemy w tym udział, bo staramy się wywiązywać z naszych zobowiązań sojuszniczych" - powiedział.
Prezydent złożył też życzenia noworoczne: "Życzę wszystkim moim rodakom, żeby rok 2019 był po prostu dobrym rokiem, żebyście Państwo - patrząc na niego z perspektywy kolejnego sylwestra - mogli spokojnie powiedzieć, patrząc wstecz, że to był dobry rok, że udało się zrealizować wiele planów, że w Polsce zdarzyło się wiele dobrych rzeczy. Żebyście Państwo mogli, patrząc na swoją rodzinę, swoje gospodarstwo domowe, powiedzieć: żyje nam się w naszym kraju coraz lepiej, sprawy idą w dobrym kierunku. (...) A przede wszystkim, żebyśmy byli zdrowi".