Reklama

Miller: Mniej mandatów dla SLD? Będzie problem

To jest oczywiste, że przedstawiciele SLD w europarlamencie zgłoszą akces do frakcji socjalistów i demokratów - uważa b. premier Leszek Miller. Ma on kandydować do PE z drugiego miejsca na liście Koalicji Europejskiej w Wielkopolsce.

W rozmowie w Polskim Radiu 24 Miller powiedział, że nie ma w tym nowym dla niego okręgu problemu, dlaczego startuje on, a nie dotychczasowa europosłanka, b. minister edukacji w jego rządzie Krystyna Łybacka. Przypomniał, że Łybacka nie zamierza kandydować i zapowiedziała to już podczas poprzednich wyborów, że będzie to jedna kadencja.

Podkreslił, że to, czy dostanie się do europarlamentu zależy od wyborców. "Zakładam, czy stawiam taką tezę, że niekoniecznie miejsce na liście decyduje, tylko nazwisko - popularność, skojarzenia i elektorat raczej będzie na to się orientował, a nie na to, czy ktoś jest pierwszy czy ostatni" - powiedział Miller.

Reklama

Według niego, "to jest oczywiste, że przedstawiciele SLD w europarlamencie zgłoszą akces do frakcji socjalistów i demokratów". "Natomiast niewątpliwie większość osób, które dostaną się do Parlamentu Europejskiego z listy Koalicji Europejskiej zasili Europejską Partię Ludową" - dodał.

W tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego SLD współtworzy wraz z PO, PSL, Nowoczesną i Partią Zieloni Koalicję Europejską.

"To będzie jakiś problem"

W ocenie Millera, pozycja SLD w kraju w najbliższym czasie będzie zależała od tego, ile mandatów w wyborach europejskich uda się uzyskać. "Jeżeli będą mieli tyle ile obecnie, to będzie sukces, jeśli więcej, to jeszcze większy sukces. Jeśli mniej - no to będzie jakiś problem" - stwierdził.

Miller ocenił, że jeśli Koalicja Europejska uzyska w majowych eurowyborach więcej mandatów niż PiS, to będzie to dodatkowe spoiwo, które będzie zachęcać współtworzące ją partie, żeby w tym samym kształcie pójść do wyborów do Sejmu i Senatu. "Jeśli nie, zaczną się tendencje odśrodkowe" - dodał.

Pytany, czy obawia się konkurencji dla Koalicji Europejskiej ze strony Wiosny Roberta Biedronia, powiedział, że to nowe ugrupowanie łudząco przypomina mu Ruch Palikota. "Ale czy powtórzy tamten sukces? Ostatnie sondaże pokazują, że już nie mają 10 procent" - odparł.

"Ten efekt świeżości bardzo szybko się wyczerpuje. Zresztą wśród politologów i socjologów jest taka teza, że jeżeli tworzy się nowe ugrupowanie przed wyborami, to nie wolno tego robić za wcześnie. Najlepiej trzy miesiące przed wyborami" - przypomniał. "Z tego punktu widzenia patrząc, to Biedroń się pospieszył" - dodał.

Dla Millera, to, że sprawa adopcji dzieci przez pary homoseksualne nie będzie częścią programu Koalicji Europejskiej i nie będzie to dyskutowane, to dobra decyzja lidera PO i koalicji - Grzegorza Schetyny.

PAP

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy