Chaos w PE po odrzuceniu przepisów dotyczących transportu międzynarodowego
Chaos w Parlamencie Europejskim po odrzuceniu propozycji przepisów dotyczących zaostrzenia reguł w transporcie międzynarodowym. Niekorzystne regulacje dla firm przewozowych z Europy Środkowo-Wschodniej, głównie z Polski, zostały odrzucone przez deputowanych z komisji transportu europarlamentu.
Na przepisach zależało Europie Zachodniej, która była obwiniana o próbę wyeliminowania z rynku tańszej konkurencji z naszego regionu. Polska ma największą flotę transportową w całej Unii, dlatego ta sprawa była dla niej bardzo ważna.
W Parlamencie Europejskim słychać głosy, że takiej sytuacji i takiego bałaganu jeszcze nie było. Propozycje przepisów dotyczące uregulowania sytuacji w transporcie międzynarodowym były przed rokiem przyjęte przez komisję transportu Parlamentu Europejskiego w formie dla Polski i Europy Środkowo-Wschodniej bardzo korzystnej, ale na sesji plenarnej w połowie ubiegłego roku zostały odrzucone. Propozycje wróciły do prac do komisji transportu.
Później koordynatorzy grup zasiadających w europarlamencie próbowali ustalić harmonogram dalszych prac, ale nie potrafili. "To potwierdza, jak głęboki jest podział w Parlamencie Europejskim" - skomentował przebywający w Brukseli minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
W czwartek w komisji transportu PE głosowano nad projektami sprawozdań do projektu nowych przepisów. Te sprawozdania miały być podstawą do dalszych prac nad ostatecznym kształtem nowych przepisów.
Odrzucone zostało najważniejsze sprawozdanie europosłanki Merji Kyllonen, oparte na zapisach przyjętych w grudniu 2018 roku w mandacie Rady UE. Projekt eurodeputowanych mówił o tym, że cały transport międzynarodowy ma podlegać rygorystycznym przepisom o delegowaniu. Z wyjątkiem transportu dwustronnego - w drodze do kraju docelowego i powrotnej, byłby dozwolony dodatkowy jeden załadunek lub rozładunek w innych państwach na trasie przejazdu. To oznacza konieczność objęcia kierowców płacą minimalną danego kraju, czyli dodatkowe koszty dla polskich firm.
Przyjęto natomiast sprawozdanie europosła Ismaila Ertuga. Dotyczy ono kabotażu, czyli przewozu ładunków w kraju, w którym przewoźnik nie ma swojej siedziby. Ertug zaproponował ograniczenie okres kabotażu do trzech dni, po którym ma następować 60-godzinny tzw. okres cooling-off (zamrożenia działalności). Dodatkowo postulowany jest obowiązek powrotu samochodu do bazy raz na cztery tygodnie. Podobny pomysł pojawił się podczas negocjacji w Radzie, ale wówczas upadł.
Podziały ogromne, emocje zbyt duże - mówią urzędnicy w Parlamencie Europejskim. Z całego 3-częściowego pakietu dotyczącego transportu międzynarodowego zostały odrzucone dwa projekty. Co zrobić z tym jednym? Rozpocząć prace od nowa nad całym pakietem? A może przekazać tę sprawę następnemu Parlamentowi Europejskiemu, który zostanie wyłoniony po majowych wyborach? Na te pytania nie ma odpowiedzi. 21 stycznia koordynatorzy podejmą kolejną próbę ustalenia, co dalej.