W większych miastach komunikację miejską często obsługują nie tylko pojazdy samorządowej spółki, ale i jej podwykonawców - najczęściej prywatnych firm. Tak jest we Wrocławiu, gdzie szef tamtejszego MPK Krzysztof Balawejder zapowiedział, że nie chce, by kierowcy pochodzący z Rosji nadal obsługiwali poszczególne linie komunikacyjne. Jak wyjaśnił, w zeszłym tygodniu pracownik podwykonawcy MPK, który jest Ukraińcem, poprosił go, aby zwolnić obywateli Rosji zatrudnianych przez jego pracodawcę. "Uznałem wówczas, że nie ma zbiorowej odpowiedzialności i poprosiłem podwykonawcę o załagodzenie konfliktu między pracownikami" - napisał na Facebooku. Szef MPK: Poprosiłem, by nie przedłużać umów z pracownikami-Rosjanami Balawejder uściślił jednak, że pod wpływem zdjęć z Buczy, Irpienia oraz Hostomelu, które nim "wstrząsnęły", zweryfikował swoją opinię. "Te fotografie dokumentują ludobójstwo i zezwierzęcenie, którego ofiarami padły tysiące niewinnych obywateli Ukrainy" - przekazał szef MPK Wrocław. Krzysztof Balawejder przyznał, iż sytuacja każdej z osób zatrudnionych do obsługi transportu publicznego jest inna. Poszczególne przypadki - jak zapewnił - zostały "szczegółowo przeanalizowane". "W konsekwencji poprosiłem podwykonawcę, by rozważył zasadność przedłużania kończących się w tym miesiącu umów z pracownikami-obywatelami Federacji Rosyjskiej. Decyzję pozostawiam podwykonawcy" - poinformował. Szef MPK zagwarantował, że bierze "osobistą odpowiedzialność" za swoje działania w tej kwestii i jest świadomy "wszystkich konsekwencji". "Nie mógłbym sobie spojrzeć w oczy, gdybym pozostał obojętny" - podsumował Balawejder.