Ani wcześniejszy, dwugodzinny protest ostrzegawczy, ani negocjacje zarządu ze związkowcami nie przyniosły sukcesu. Nie pomogły też środowe rozmowy ostatniej szansy. W czwartek rano ruszył strajk generalny w Warszawskiej Kolei Dojazdowej. To niewielki przewoźnik, ale kluczowy dla południowo-zachodniej części stołecznej aglomeracji, jak i również wielu mieszkańców samej Warszawy. Pociągi WKD zatrzymały się o 6:00 na najbliższej stacji i nie ruszyły do 8:00. Historia powtórzy się po południu - szynowe pojazdy nawet nie drgną między 15:00 a 17:00. To nie będzie jednorazowa akcja, bo strajkujący chcą regularnie wstrzymywać ruch w tych godzinach w każdy następny dzień roboczy. Aż do skutku, czyli przyznania 800 zł brutto podwyżki miesięcznie. Strajk w WKD, pociągi nie jeżdżą. Związkowcy chcą podwyżek Protest paraliżuje transport do stolicy m.in. z Grodziska Mazowieckiego, Milanówka, Podkowy Leśnej i Opaczy. Składy "wukadki" nie docierają też do przystanków w warszawskich dzielnicach Włochy oraz Ochota. Normalnie przewożą tysiące pasażerów dziennie, którzy teraz - dopóki strajk nie ustanie - w szczytach komunikacyjnych muszą szukać alternatywnego transportu. Nawet jeśli któryś z maszynistów chciałby się wyłamać i normalnie ruszyć w trasę, nie będzie to możliwe. Prowadzony przez niego pociąg zablokują inne stojące na szlaku. Protest nie powinien wpłynąć na kursowanie innych przewoźników, bo linie kolejowe WKD są wydzielone od ogólnopolskiej sieci PKP PLK. W czwartek rano na peronach pozostali zdezorientowani pasażerowie - w tym, jak na przystanku Warszawa Aleje Jerozolimskie, wielu z zagranicy. Nie do wszystkich na czas dotarła wieść, że swoim pociągiem tym razem nie pojadą. Lub całkiem nie wiedzieli, o co chodzi i czemu WKD nie kursuje. Zaczęło ich przybywać zwłaszcza po 7:00. Jedna z czekających pań chciała dojechać pod Warszawę, gdzie miała sprzątać w czyimś domu. Dzwoniła, wyraźnie załamana, że nie będzie w stanie wykonać usługi, bo nawet jak znajdzie zastępczy transport, nie zdąży już do następnej pracy. Zresztą innych telefonów z przeprosinami do pracodawców, wykonywanych z peronu, nie brakowało. Chaos jest tym większy, że na stacyjnej tablicy ogłoszeń nie ma nawet wzmianki, jak w kontekście strajku dojechać na miejsce innym niż WKD środkiem komunikacji. Po 8:00 pociągi nie pojawiły się też wszędzie od razu - musiały dotrzeć na stacje z miejsc, gdzie się zatrzymały. Pracownicy WKD z zazdrością patrzą na Koleje Mazowieckie. A właściciel ten sam Za protest odpowiada Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych (ZZMK). W odróżnieniu od "Solidarności" odrzucił on propozycję władz WKD, czyli podwyżkę o 500 zł brutto od 1 marca. Wiceprezydent ZZMK Sławomir Centkowski zapewnia w rozmowie z Interią, że szukano porozumienia, lecz próby spaliły na panewce. - My swoje stanowisko złagodziliśmy. Zaproponowaliśmy, by podwyżka od 1 stycznia wynosiła 500 zł, a kolejne 300 zł weszło od 1 kwietnia. Natomiast zarząd pozostaje przy swoim - opisuje. Związkowiec deklaruje, że o każdej porze dnia i nocy jest w stanie stawić się na kolejnych pertraktacjach. Jak dodaje, odmowa spełnienia postulatów to niejedyna gorzka pigułka, jaką w ostatnim czasie połknęli pracownicy WKD. Właścicielem niemal 100 proc. udziałów w spółce jest mazowiecki samorząd - podobnie jak w przypadku Kolei Mazowieckich (KM). Sławomir Centkowski mówi, że szefostwo KM spotkało się w środę z przedstawicielami związków, którzy zażądali 1000-złotowego wzrostu pensji od 1 marca, a zarząd nie przekreślił tych oczekiwań z góry. - Dodatkowo w zeszłym roku pracownicy Kolei Mazowieckich też dostali podwyżki. Związki z WKD wystąpiły o tożsame wzrosty wynagrodzeń, lecz ich nie uzyskali. We wrześniu dostały pismo, że na wyższe pensje nie zgadza się województwo - dodaje. Wiceprezydent ZZMK podkreśla, iż konflikt na linii związkowcy - władze "wukadki" narasta. - Wrzód jest coraz większy. Mam nadzieję, że po dwóch-trzech dniach przyjdzie refleksja w zarządzie, lecz nawet jeśli na jakimś etapie dojdziemy do porozumienia, wszyscy później będą pamiętać, co się działo - przyznaje. Zarząd WKD: 800 zł podwyżki? A więc trzeba wyższych cen biletów Sytuację inaczej widzi druga strona sporu. Rzecznik WKD Krzysztof Kulesza także deklaruje, że zarząd jest gotowy do dalszych negocjacji. Widzi jednak przeszkody, by na konta pracowników wpływały pensje wyższe o tyle, ile żądają. Na pytania Interii odpowiada, że konieczna byłaby spora podwyżka cen biletów, bo cięcie rozkładu jazdy to "absolutnie ostateczna rzecz". - Nie po to przeprowadziliśmy inwestycje, zakup taboru, wybudowaliśmy drugi tor na odcinku Grodzisk Mazowiecki - Podkowa Leśna, co umożliwiło zwiększenie liczby połączeń, by teraz je likwidować. Mamy też niestety trwającą przebudowę dworca Warszawa Zachodnia, a to sprawia, iż przez najbliższe pół roku oferta WKD w stolicy jest ograniczona. To blokuje możliwość zwiększenia przychodów z obecnymi cenami - opisuje. W ocenie rzecznika byłoby trudno również o większe finansowanie z wojewódzkiego budżetu, bo ten jest "zapięty". Wykłada też kolejne karty na stół - wylicza, ile załoga WKD zarabia już teraz. - Maszyniści mają średnio około 10 000 zł brutto, to o 25 proc. więcej od ogólnej, przeciętnej płacy w WKD. Do kwoty "bazowej" doliczane są "pochodne", których maszyniści dostają dwa razy więcej. Oznacza to, że jeśli domagają się 800 zł, otrzymaliby 1600 zł - zauważa. Dlaczego jednak w KM się dało, a w przypadku drugiego przewoźnika nie? Krzysztof Kulesza wyjaśnia, że w Kolejach Mazowieckich działa więcej związków zawodowych niż w WKD i mają one inną pozycję negocjacyjną. Natomiast w oświadczeniu na stronie "wukadki" czytamy: "Przez ostatnie pięć trudnych dla gospodarki lat (...) akcje podwyżkowe dla załogi były wprowadzane corocznie, a w 2022 roku oraz w ubiegłym - każdorazowo po 500 zł/os. w uposażeniu zasadniczym". Strajk WKD. Są zastępcze autobusy. WTP uruchomił zastępczą linię ZA2 WKD zorganizowała zastępcze autobusy dla podróżnych. - Nie zostawimy pasażerów w pociągach, które zatrzymają się na trasie. Obiecujemy podstawiać autobusy najszybciej, jak się da. Jednak korzystających z połączeń "w środku" akcji strajkowych - około 6:30-7:30 - zachęcamy, by zmienili transportowe plany. Ich bilety będą honorowane w Kolejach Mazowieckich i Szybkiej Kolei Miejskiej - tłumaczy rzecznik przewoźnika. Zmiany w rozkładzie jazdy wprowadził także Warszawski Transport Publiczny. Aby korzystający ze stacji Warszawa Salomea nie zostali bez komunikacji w godzinach szczytu, uruchomił specjalną linię ZA2. Gdy składy WKD będą stawać, pojedzie ona co 30 minut na okrężnej trasie Łopuszańska - WKD Salomea - Łopuszańska. Wiktor Kazanecki Kontakt do autora: wiktor.kazanecki@firma.interia.pl *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!