Ponad tydzień temu związkowcy z warszawskich Miejskich Zakładów Autobusowych ogłosili, że w spółce trwa spór zbiorowy między jej władzami a częścią zatrudnionych. Kierowcy domagają się 800 zł brutto podwyżki oraz zmiany w regulaminie wynagradzania. W odpowiedzi miasto przedstawiło inną propozycję: pensje wyższe o 300 zł brutto oraz jednorazową rekompensatę w kwocie 1500 zł, wypłaconą wraz z listopadową pensją. Wstępne porozumienie z szefostwem MZA, w którym ujęto ofertę ratusza, zawarto 18 listopada. Podpisały się pod nim trzy związki zawodowe, ale nie te, które spierają się z zarządem autobusowego przewoźnika. Sześć innych organizacji postanowiło więc, że nie zrezygnują ze swojego planu przeprowadzenia "akcji społecznej", a w rzeczywistości protestu - oficjalnie "oddolnego", a jedynie wspartego przez związkowców. Związkowcy z MZA informowali, że akcję wsparli również motorniczowie Zapowiedziano, że w środę kierowcy masowo pójdą oddać krew, a tym samym nie pojawią się w pracy. W specjalnym komunikacie zapowiadano "konfrontację" z MZA, a szef Związku Zawodowego Kierowców RP przy spółce mówił Interii, że akcja "pokaże władzom Warszawy, co się stanie, jak ludzi nie będzie za kierownicami". Przeczytaj o szczegółach.Protest miał sprawić, że część połączeń komunikacji miejskiej nie zostanie obsłużonych; informowano też, że dołączyli się do niego motorniczowie z Tramwajów Warszawskich oraz taksówkarze z dawnego MPT, które na wakacjach zostało sprzedane firmie iTaxi przez stołeczny samorząd. MZA: W środę autobusy wyjechały zgodnie z planem Czy w środę faktycznie doszło do transportowego paraliżu Warszawy? Dzień wcześniej przedstawiciele ratusza uspokajali na łamach Interii, że w "akcji społecznej" weźmie udział co najwyżej kilkanaście osób, a w razie potrzeby na linie mogą wyjechać kierowcy operatorów innych niż MZA, którzy również wykonują zlecenia na rzecz miasta. Rano Interia sprawdziła rano w kilku punktach stolicy, czy autobusy pojawiają się na przystankach. Podczas kilkunastominutowej obserwacji wszystkie realizowano wszystkie zaplanowane połączenia z zespołów "Rondo Unii Europejskiej", "Centrum" oraz "Plac Zamkowy". Zdarzało się, że kursy obsługiwały pojazdy z zajezdni innych niż zwykle, lecz dla pasażerów nie stanowiło to żadnej różnicy. MZA także potwierdziły, że "autobusy wyjechały zgodnie z planem". - Wszystkie kursy obsłużyliśmy własnymi siłami - przekazał Interii Adam Stawicki z biura prasowego przewoźnika. Jak dodał, związkowcy tego samego dnia otrzymali projekt nowego porozumienia.