Każdego dnia PKP Intercity uruchamia pięć pociągów z Warszawy do Berlina i z powrotem. To nie wszystkie połączenia do stolicy Niemiec, bo jeżdżą też składy z Przemyśla i Trójmiasta. Nasza czytelniczka Ola wybrała się w podróż do największego miasta RFN 21 lipca. Kupiła bilet na najwcześniejsze połączenie - EIC "Berolinum", odjeżdżające z Warszawy Centralnej po czwartej rano. Klimatyzacja działała "za dobrze". Był lipiec, a Ola jechała w szalu Pasażerka początkowo ucieszyła się, że w wagonie działa klimatyzacja. W Interii ostrzegaliśmy, że szykuje się upał, a termometry w Warszawie nawet w nocy wskażą co najmniej 15 stopni Celsjusza. Jak chwilę później zorientowała się Ola, klimatyzacja chłodziła na tyle "dobrze", że musiała zakryć się szalem, który szczęśliwie zabrała ze sobą. Nie pomagały też długie spodnie. - Nogi do połowy łydki miałam jak wyjęte z lodówki. Do granicy z Niemcami było bardzo zimno - opisuje. Podróżna przyznaje, że nie poprosiła drużyny konduktorskiej, by nieco zwiększyła temperaturę w wagonie. - Po prostu przykryłam się szczelnie i marzłam. Nie słyszałam, by inni o tym samym zawiadamiali pracowników PKP IC, ale może ktoś to zrobił - wspomina. "Berolinum" wjechało do Niemiec, klimatyzacja przestała tak mocno chłodzić Po paru godzinach pociąg ruszył ze stacji w Rzepinie i wyjechał z Polski. Nagle zrobiło się w nim komfortowo. - Po przekroczeniu granicy mogłam zdjąć szal i siedzieć w t-shircie, wspomnianych spodniach oraz klapkach. Było znacznie cieplej. Klimatyzacja nadal funkcjonowała, ale temperatura sięgała 24-25 stopni - mówi Ola. Nasza rozmówczyni podkreśla, że gdy w niedzielę 24 lipca wracała z Niemiec, działo się tak samo. W RFN temperatura była odpowiednia, a gdy znalazła się w Polsce, zrobiło się zimno. Niezbyt przyjemne warunki podróży nie zniechęciły Oli, by w przyszłości również korzystać z oferty kolei. - Następnym razem do Berlina pojadę w grubych skarpetach i polarową bluzą - kwituje. To niejedyna taka relacja. Inny pasażer, który chce pozostać anonimowy, spotkał się z podobną sytuacją, jadąc pod koniec lipca z Katowic do Wiednia. Wtedy temperatura wewnątrz składu również miała być zbyt niska - do czasu, aż pociąg odjechał z przygranicznego Bohumina, leżącego w Czechach. Niemcy oszczędzają energię. Czy tyczy się to również kolei? Czy to oznacza, że kolejarze za granicą Polski muszą oszczędzać prąd, który jest niezbędny, by działała klimatyzacja? W Europie sporo mówi się teraz o nadchodzącym kryzysie energetycznym, wywołanym atakiem Rosji na Ukrainę. W połowie lipca korespondent Interii w Niemczech Tomasz Lejman pisał, że Berlin zaciska pasa. Władze miasta przygotowały plan, by prądu zużywać jak najmniej. Ograniczenia mają dotknąć świetlnych iluminacji i sygnalizacji ulicznej. O to, jak ma się sprawa z temperaturą w wagonach, zapytaliśmy PKP Intercity. Rzeczniczka narodowego przewoźnika Katarzyna Grzduk poleca, by podobnych sytuacjach do tej, jaka spotkała Olę, zwracać uwagę drużynie konduktorskiej. - Pełni ona rolę opiekuna na pokładzie pociągu - uściśla. Jak dodaje, państwowa spółka nic nie wie, by zagraniczne koleje nakazały zmniejszać pobór prądu. - Gdy pasażer nie jest zadowolony z usługi, może złożyć do PKP Intercity reklamację z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania umowy przewozu - wyjaśnia Katarzyna Grzduk. Ile powinna wynosić temperatura w wagonie? Rzeczniczka PKP Intercity objaśnia Na pytanie Interii, czy istnieją normy dotyczące przeciętnej temperatury w pociągu, przedstawicielka PKP IC odpowiada: - To zależy od warunków na zewnątrz. Gdy poza składem temperatura wynosi od 17,5 st. C do 35 st. C, ta w przedziale powinna zawierać się między 22 a 27 st. C. Katarzyna Grzduk wylicza, że ponad 70 proc. używanych wagonów oraz elektrycznych zespołów trakcyjnych PKP Intercity posiada klimatyzację. - Pasażerowie korzystają z coraz nowocześniejszej floty pociągów, co jest efektem konsekwentnie realizowanego programu inwestycyjnego z perspektywą do 2030 roku. Po jego zakończeniu normą we wszystkich pociągach PKP IC ma być m.in. klimatyzacja, gniazdka elektryczne, dostęp do usługi gastronomicznej, Wi-Fi, miejsca dla osób z niepełnosprawnościami, dla rowerów i opiekunów z dziećmi - wymienia rzeczniczka. PKP Intercity nie ma odpowiednio dużo lokomotyw. Podróże do Berlina wydłużają się Podróż koleją z Warszawy do Berlina teoretycznie trwa około sześciu godzin, lecz nierzadko się wydłuża. "Rynek Kolejowy" opisał w zeszłym tygodniu, że państwowy przewoźnik ma problem z dostępnością lokomotyw wielosystemowych. Dzięki takim elektrowozom pociągi mogą jeździć po torach w RFN, ponieważ w tamtejszej sieci trakcyjnej napięcie jest inne niż w Polsce. Czas potrzebny kolejarzom, by w Rzepinie, Poznaniu czy Zbąszynku podmienić lokomotywę na odpowiednią, nie jest ujęty w rozkładzie jazdy. Kończy się regularnymi opóźnieniami na szlaku do i z Berlina. Wspomniane turbulencje utrudniają także krajowe podróże, bo z "Berolinum" i innych połączeń do Niemiec korzystają przecież mieszkańcy Wielkopolski czy województwa lubuskiego. Jak alarmował "Rynek Kolejowy", niektóre z tych pociągów całymi miesiącami nie kursują punktualnie. PKP Intercity, usprawiedliwiając się w rozmowie z miesięcznikiem, przypomniało o problemach, z którymi borykały się Niemcy: usterkami infrastruktury oraz niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Spółka podkreśliła także, że liczbę lokomotyw wielosystemowych zmniejszają naprawy - te zaplanowane, jak i powypadkowe. W reakcji, jak podaje "Rynek Kolejowi", PKP Intercity zdecydowało m.in. o większym leasingu elektrowozów Siemens Vectron, jak i wypożyczeniu jednej lokomotywy z PKP Cargo.