Przyjaciel zapytał, do których miejscowości nad Bałtykiem dojedzie pod koniec czerwca pociągiem - kuszetką albo wagonem sypialnym. Wyliczyłem niektóre: Trójmiasto, Hel, Ustka, Świnoujście, Łeba, Kołobrzeg, Władysławowo... Wybrał ten ostatni kurort. 30 dni przed odjazdem czekał przed komputerem na uruchomienie sprzedaży biletów PKP Intercity o godzinie 0:30, bo wtedy są one najtańsze. Dodatkowo miejsca w pociągu, na których wygodnie da się wyspać, nierzadko rozchodzą się jak świeże bułeczki, więc trzeba się spieszyć. Jednego jednak nie przewidział: państwowy przewoźnik nie widzi możliwości, by jechać w wagonie sypialnym i jednocześnie wieźć ze sobą rower, a właśnie na jednośladach chciał z partnerką zwiedzać północne Pomorze. Przy zakupie biletu na łóżko czy kuszetkę nie miał opcji dopłaty ryczałtowej kwoty 9,10 zł za transport "dwóch kółek". Gdyby tej sumy nie wydał, pracownik kolei podczas kontroli wlepiłby mu opłatę dodatkową - co najmniej 60 zł. Na początku myślałem, że to luka w internetowym systemie, bo przecież w wybranym przez niego nocnym pociągu TLK "Karpaty" są miejsca do przewozu rowerów. Co więcej, gdy "przeklikał się" na wybór miejsc siedzących, dodatkowy bilet na przewóz roweru już się pojawiał. Chcesz spać w pociągu PKP? Roweru ze sobą nie zabierzesz Na stronie PKP Intercity czytam, gdzie nie powinien stać rower: "W miejscach nieprzystosowanych, w wagonach gastronomicznych, z miejscami sypialnymi i z miejscami do leżenia (tzw. kuszetki)". Faktycznie, wymienione wagony miejscami są bardzo wąskie i obecność jednośladu byłaby tam niewskazana. Lecz czy muszę go wieźć dokładnie tam, gdzie zarezerwowałem miejsce? Wiele razy podróżowałem na przykład w wagonie numer 3, a mój rower wisiał na haku w wagonie sąsiednim lub jeszcze dalej, bo "u mnie" nie było na to przestrzeni. Dlaczego w przypadku "sypialek" i "kuszetek", gdzie bilety są wyraźnie droższe od zwykłych "pulmanów", taki układ jest niemożliwy? - W sytuacji, gdy podróżny wykupi bilet na połączenie sypialne i zabierze ze sobą rower, to niestety musi się liczyć z odmową prawa do przejazdu - przyznaje Cezary Nowak, rzecznik PKP Intercity. Jak dodaje, przewóz jednośladu "odbywa się wyłączenie pod nadzorem podróżnego". - Dlatego dla osób przewożących rower wyznaczamy miejsca do siedzenia, których lokalizacja daje możliwość sprawowania takiego nadzoru - odpowiada na pytania Interii. Rzecznik kontynuuje, że liczba miejsc dla osób przewożących rower jest "ograniczona i adekwatna do liczby miejsc udostępnianych na rowery w danym pociągu". - Zatem przed podróżą warto upewnić się, że wybrany pociąg jest wyznaczony do przewozu rowerów i zadbać o rezerwację miejsca dla osoby przewożącej rower. Przewóz roweru bez takiej rezerwacji nie będzie możliwy - podkreśla. Rowery w pociągach. Problemy nie tylko w PKP Intercity W ocenie PKP Intercity rzeczy zabierane przez podróżnego do wagonu "nie mogą zagrażać bezpieczeństwu i porządkowi w transporcie, utrudniać przejazdu innym osobom oraz wyrządzać szkody w mieniu współpodróżnych lub spółki". - Dlatego ważne jest, aby rowery były zawieszone na wieszakach lub pozostawione w wyznaczonych przedsionkach. Wtedy nie utrudniają one przejazdu innym podróżnym: wejścia i wyjścia do lub z pociągu, przejścia do toalety, wagonu restauracyjnego czy ewakuacji podróżnych w sytuacji niebezpiecznej - objaśnia Cezary Nowak. Załóżmy, że przyjaciel z żoną zmienili zdanie i postanowili jechać nad morze w tradycyjnym przedziale, zabierając rowery. "Karpaty" zawożą ich do Gdyni, gdzie chcą przesiąść się na skład Polregio, kursujący na Hel przez Władysławowo. I tu kolejna niespodzianka: w jednym pociągu przewóz "dwóch kółek" jest możliwy, a w innym nie, chociaż i trasa, i przewoźnik, są te same. Przykładowo dozwolone jest to na kursach o 9:05, 9:47 i 11:06, ale o 10:17 już zakazane. Tzw. linia helska od lat słynie z tłumów w pociągach, które trudno rozładować, dokładając więcej i więcej połączeń, bo nie pozwala na to kolejowa infrastruktura na półwyspie. Sytuacja najbardziej dotkliwa jest na wakacjach, zwłaszcza dla cyklistów, bo dla nich najczęściej brakuje miejsc. - Organizator przewozów (województwo - red.) i Polregio rok w rok kombinują, co z tym zrobić. Pojawiały się różne pomysły, jak ograniczenie możliwości transportu jednośladów do połączeń obsługiwanych przez skład piętrowy z dołączonym wagonem rowerowym - mówi Interii Paweł Rydzyński, prezes Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu. Awantury z rowerzystami w Polregio. Sprawa "nie do rozwiązania" Jak podkreśla ekspert, rower w pociągu, jeśli wisi na haku, zajmuje mniej więcej dwa miejsca dla podróżnych, gdy natomiast stoi to aż cztery. - Na linii helskiej niejednokrotnie spotkałem sytuację, że do pociągu nie weszła osoba, która transport jednośladu opłaciła z wyprzedzeniem i miała odpowiedni bilet. A mimo to dochodziło do awantur, kierownik pociągu wzywał policję, a nawet kazał rowerzystom wychodzić, jeśli zdążyli znaleźć się w środku wagonu - opisuje. Paweł Rydzyński zauważa, że "sprawa jest nierozwiązywalna", ponieważ "pociągi nie są z gumy i trudno byłoby przewieźć wszystkich rowerzystów, którzy tego chcą". - Zdania, czy pociągami wozić rowery, a jeśli tak - w jakiej liczbie - są podzielone w samej branży i to skrajnie. Niektórzy twierdzą, by koleją wozić "wszystko", a więc dostosować ją pod jednoślady, a inni, że rowerów powinno się w pociągach absolutnie zakazać. Ja skłaniam się ku pierwszej opcji, ale rozumiem uważających inaczej - ocenia. Dodaje zarazem, że jednoślady stają się coraz bardziej popularne i przewoźnicy powinni iść na rękę podróżnym z nich korzystającym. - W tym kontekście podoba mi się model PKP Intercity, gdzie rezerwacja miejsc dla rowerów jest dość klarowna: tyle rowerów, ile wieszaków rowerowych ma dany skład. Pamiętajmy też, że są osoby, które - jeśli nie będą mogły przewieźć roweru koleją - całkiem zrezygnują z tego środka transportu i pojadą autem, stojąc w korkach i zatruwając środowisko - podsumowuje szef SET. Za dwa miejsca w wagonie sypialnym PKP Intercity przyjaciel zapłacił 451 zł, więc spodziewa się, że za podróż tam i z powrotem zapłaci z żoną co najmniej 902 zł. W ramach biletów otrzymają m.in. poranne poczęstunki: ciasto, kawę lub herbatę oraz mineralną wodę. - Loty do europejskiej stolicy kosztują w dwie strony za dwie osoby mniej. Ale jak chce się mieć spanko to się płaci - skwitował. Wiktor Kazanecki Kontakt do autora: wiktor.kazanecki@firma.interia.pl ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!