Wydawałoby się, że na południu województwa śląskiego transport powinien być prosty, bo odległość między miastami to rzut beretem. Przemieszczający się jednak między Rybnikiem a Gliwicami wiedzą, że to niekoniecznie prawda, chociaż miejscowości dzieli około 25 kilometrów, pół godziny jazdy. Rybnik ma 131 tysięcy mieszkańców, a Gliwice zamieszkuje 171 tysięcy osób. Mimo to od czwartku te miasta w ciągu dnia łączy zaledwie sześć par bezpośrednich kursów autobusowych. Co więcej, prywatny przewoźnik wykonuje je tylko w dni powszednie. Z Rybnika pierwszy odjazd jest o 5:20, ostatni o 17:35. Z Gliwic najwcześniej odjedziemy o 6:10, najpóźniej - o 18:25. Jeśli ktoś nie zdąży, zostaje mu przesiadkowa jazda komunikacją miejską oraz pociągiem. Połączenia wyłącznie kolejowe są natomiast objazdowe - przez Katowice. I jedna, i druga "zastępcza" opcja to półtorej, a nawet dwie godziny podróży. Gliwice - Rybnik. Pasażerowie nagle stracili połączenia. Są załamani Pociągami jadące na wprost istnieją tylko teoretycznie. W rozkładzie jazdy Kolei Śląskich z Gliwic do Rybnika odnajdujemy tylko dwa poranne połączenia w weekendy i święta, docierające do Żywca oraz Wisły. Zawożą więc na wypoczynek w miłych okolicznościach przyrody, a nie do pracy czy szkoły. W przeciwnej relacji jadą w te same dni, tyle że wieczorami. Transportowy kryzys na trasie Rybnik - Gliwice pogłębił się w ostatni czwartek. Dotychczas autobusów było więcej, bo jedną linię wspólnie obsługiwały dwie firmy. Jedna z nich wycofała się, ogłaszając to w komunikacie, tuż przed likwidacją połowy kursów. - Sytuacja jest dramatyczna. Córka, która dojeżdża do szkoły do Gliwic, będzie musiała jechać godzinę szybciej, a po zajęciach ma dwie godziny do autobusu - skarży się czytelniczka portalu rybnik.com.pl. Wykluczenie komunikacyjne to niekoniecznie całkowity brak połączeń, ale i ich rażąco niewystarczająca liczba na danej trasie. W Interii to zjawisko opisywaliśmy wielokrotnie, jak na przykładzie wsi pod Radomiem, gdzie lokalnych połączeń nie zapewniono, ale za to w okolicy powstało pasażerskie lotnisko. Alarmowaliśmy też o sytuacji w 11-tysięcznym Czarnkowie, który czasowo stracił publiczny transport do Piły. Tym razem z wykluczeniem mamy do czynienia między aglomeracjami liczącymi wspólnie ponad 300 tysięcy mieszkańców. Samorządy uratują pasażerów? "Widzimy problem, ale jesteśmy przed wyborami" Jak na kłopoty podróżnych reagują miejscowe władze? Najpierw skontaktowaliśmy się z magistratem w Gliwicach, lecz w słuchawce usłyszeliśmy, by pytania skierować do Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. To związek 41 miast z województwa śląskiego, układający ich współpracę na różnych płaszczyznach, również w transporcie publicznym. Sęk w tym, że Rybnik do GZM nie należy, o czym nasza rozmówczyni zapomniała. Natomiast Agnieszka Skupień, rzeczniczka rybnickiego urzędu miasta, przypomniała, że samorządy nie mają dużo środków na transport publiczny. Jak dodała, organizacja przewozów między powiatami nie są zadaniem gmin, a województwa. - Na trasie Rybnik - Gliwice widzimy problem i chcemy współpracować, ale jesteśmy tuż przed wyborami, mamy skomplikowaną sytuację - powiedziała Interii. Zdaniem rzeczniczki "teraz trudniej podejmować długofalowe zobowiązania pomiędzy samorządami". Zadeklarowała jednak, iż władze Rybnika szukają "szerszego rozwiązania" i wielkie nadzieje łączą z polepszeniem oferty Kolei Śląskich. Tymczasem Paweł Rydzyński, szef Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu, nie liczyłby na ten środek transportu w przypadku skomunikowania Rybnika i Gliwic. - Obecnie jeżdżące na tej trasie dwa pociągi są dla turystów, by dojechali w góry, a nie służą mieszkańcom. Większość trasy jest w złym stanie technicznym, dozwolone prędkości są niskie, a czas przejazdu mało konkurencyjny. Co prawda fragment szlaku łączącego te miasta będzie wyremontowany w ramach programu Kolej Plus, ale za kilka lat - komentuje w rozmowie z Interią. Jak zwalczyć wykluczenie komunikacyjne? "Samorządy powinny się dogadać" W ocenie Pawła Rydzyńskiego "bardzo źle świadczy to o samorządach", że dwa tak duże i znaczące miasta nie mają normalnie ułożonego transportu zbiorowego. Potwierdza co prawda, że z punktu widzenia ustawy to województwo powinno zapewniać transport ponadpowiatowy, ale "nie spodziewa się jednak sytuacji, by nagle śląski marszałek organizował linię autobusową z Rybnika do Gliwic". - Ona miałaby ona tak naprawdę charakter niemalże komunikacji miejskiej. Miejscy samorządowcy powinni się ze sobą dogadać, tak jak zrobiły to choćby Warszawa i Piaseczno. Województwo pomorskie nie organizuje przecież komunikacji z Gdańska do Sopotu - zauważa. Ekspert przypomina ponadto o "specyfice regionu" Gliwic i Rybnika. - Gliwice są drugim po Katowicach największym pracodawcą w konurbacji górnośląskiej. Natomiast Rybnik i miejscowości wokół niego, jak Żory, Wodzisław Śląski czy Jastrzębie-Zdrój, same w sobie tworzą dużą aglomerację, ale jednocześnie zawsze były poza główną aglomeracją śląską. Niby są blisko, ale w zakresie funkcjonalnym zawsze pozostawały oddzielnie - podkreśla. Ekspert: "PKS plus" nie działa, jak trzeba. Nie powinien być dobrowolny Paweł Rydzyński nadmienia, że położenie Rybnika "nie jest też takie, jak Chorzowa i Bytomia, gdzie jedno miasto się kończy i zaczyna od razu drugie". - To wszystko wychodzi właśnie bokiem. Każdy pod kątem transportu działa tylko w swoim obszarze i leżące blisko miejscowości nie mają połączenia - opisuje. Mimo wszystko - według szefa SET - najsensowniejsze byłoby włączenie Rybnika do GZM. - Ale nie ma żadnych narzędzi, które zmuszałyby do zrzeszania się, a powinny być. Jestem jednak wrogiem centralizowania transportu, że w ministerstwie w Warszawie czy stolicy województwa decydowałoby się, ile autobusów dziennie pojedzie z Gliwic do Rybnika - mówi. Receptą na rozwiązanie komunikacyjnych kłopotów, także w innych miejscach na mapie Polski, mogłoby być przekazanie "pieniędzy i narzędzi". - "Fundusz autobusowy" (tzw. program "PKS plus" - red.) jest fajny, ale dobrowolny i to jego główny problem. Samorządy powinny dostać środki, które musiałyby wydać na solidnie zorganizowany transport - w formie dotacji celowej. To jest wyjście z sytuacji, gdzie na jakiejś trasie niewidzialna ręka rynku działa średnio - podsumowuje Paweł Rydzyński. Brak dobrego połączenia z Gliwicami to niejedyny komunikacyjny problem Rybnika. W tym mieście zatrzymują się pociągi Kolei Śląskich relacji Katowice - Bohumin, w których od dłuższego czasu panuje bardzo duży tłok, bo są za krótkie w stosunku do frekwencji. Jest ciasno do tego stopnia, że pasażerom niekiedy trudno wejść do środka. Przewoźnik na łamach "Rynku Kolejowego" przekazał, iż zdaje sobie z tego sprawę i podejmie kroki, by chociaż część kursów obsługiwały dłuższe składy. Wiktor Kazanecki Kontakt do autora: wiktor.kazanecki@firma.interia.pl ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!