Reklama

Raport SZLACHETNA PACZKA

​Tomasz Majewski: To było druzgocące

Tomasz Majewski wie, jak wygrywać w życiu i w sporcie. Zna smak porażek i smak zwycięstwa. Dzisiaj przekazuje Szlachetnej Paczce buty, w których zdobył drugie mistrzostwo olimpijskie w Londynie. Buty skrywają tajemnicę wygrywania - bo jeszcze rok przed złotem olimpijskim, Tomek przeżył największą porażkę w swoim życiu. Historia jest inspiracją do walki z biedą, bo każdy bohater musi mieć siłę, aby podnieść się po upadku.

Jakub Marczyński, SZLACHETNA PACZKA: Mówisz, że porażki są wkalkulowane w sportową karierę, że trzeba umieć je przeżywać. Masz na to sposób? 

Tomasz Majewski: - Staram się robić wszystko, żeby nie mieć porażek. A jak już się pojawią to traktuję je jak doświadczenie. Miałem już ich trochę, więc wiem, że każdą da się przekuć w sukces.   

Czy Tomek Majewski pamięta największy upadek? 

- Jasne, moja największa porażka to mistrzostwa świata w Daegu, które miałem wygrać, a zająłem 9 miejsce. To było druzgocące. Ja doskonale pamiętam, jak się czułem kiedy odniosłem tę porażkę. Pielęgnowałem w sobie to uczucie, żeby już nigdy się tak nie poczuć, żeby nie czuć się nigdy w takim dole, tak podle. I to dało mi kopa na kolejny rok. Takiego, że to był najmocniejszy rok w mojej karierze. Byłem tak zdeterminowany i zmobilizowany, a moje ciało tak nastrojone, że nie łapałem żadnych urazów. Wróciłem na szczyt i zdobyłem mistrzostwo olimpijskie w Londynie.   

Reklama

Jak to się stało, że powstałeś po tej porażce, pytam o te chwile, które wydarzyły się tuż po? Przecież przeciętny facet mógłby się załamać na całe życie. 

- Wszyscy starali się mnie w tym wspierać: żona, przyjaciele, ale chyba najbardziej pomógł mi telefon z domu. Nie było tam słów wsparcia, cała moja rodzina obróciła to w żart i śmiała się, że taki utytułowany zawodnik mógł aż tak zawalić. To mi dało dużo dystansu, śmiech zamiast użalania się. Chyba to pozwoliło mi na taką odskocznię, po prostu - przestałem o tym myśleć.  

Jak patrzę na Ciebie, na Anitę Włodarczyk, czy Jurka Dudka, to myślę, że dajecie z siebie wszystko, tak samo jak człowiek, który wykonuje ważną dla siebie pracę. Różnica jest taka, że Wy macie nieprawdopodobną siłę do podnoszenia się z upadków. 

- Sport kształtuje charakter, sprawia, że człowiek staje się twardszy i potem ma siłę do walki, nie tylko w sporcie, ale też w życiu.   

Jak szybko bierzesz się w garść? Słyszysz czasem taki głos: ej to bez sensu, zapomnij o kuli i zajmij się czymś innym. 

- Miałem takie myśli w wieku 17 lat. Jak mi coś nie wychodziło, to chciałem rzucać sport. Teraz umiem sobie wszystko wyjaśnić. Powtarzam sobie, że porażki wiele uczą. Z sukcesów mało kto wyciąga wnioski. Ja z trenerem rozkładam wszystko na czynniki pierwsze, robimy dogłębną analizę. Wiem co zawiodło, dzięki temu wiem nad czym pracować w przyszłości. 

Pomóż rodzinom w potrzebie i daj im siłę do walki! 

Trzy najważniejsze wartości? 

- Wszystko zawiera się w dwóch słowach - fair play, czyli przestrzeganie reguł. Szacunek dla rywali, szacunek dla samego siebie, dla rywalizacji, przestrzeganie wszystkich przepisów, które mamy, czysta gra, bo to jest bardzo ważne. No i pokora, której czasami niektórym zawodnikom brakuje na drodze do mistrzostwa. Przede wszystkim to trzymanie się tej swojej drogi, swojego poziomu i to nie tylko w sporcie, ale i w innych rzeczach. Bo wiesz, bycie Mistrzem - niezależnie od tego, czy działasz w sporcie czy w innym zawodzie, nakłada na Ciebie ten obowiązek, że według wszystkich definicji Ty masz być mistrzem we wszelkiej dziedzinie. Mistrz powinien być po prostu wzorem i tak starać się kształtować swoje życie, by dawać przykład innym.   

Jakbyś wyobraził sobie, że jesteś inspiracją dla osób potrzebujących, które myślą, że ich bieda się nie skończy, że nie mają szans na wygranie w życiu, to co byś im powiedział? 

- Żeby przede wszystkim uwierzyli w siebie i  w to, że dadzą radę. Myślę, że bez względu na przeciwności człowiek zawsze jest zdolny sobie poradzić. Musi tylko poszukać w sobie siły i nadziei. Zawsze jest szansa na zmianę. Czasem bardzo mała, ale trzeba jej szukać do skutku.     

Jak wypracować w sobie taką postawę walki? 

- Droga jest długa i ciężka, ale warto zauważać małe radości i małe zrealizowane cele. Krok po kroku można wiele zdziałać.     

Lepiej marzyć, czy stawiać sobie cele?  

- Zawsze trzeba mieć marzenia, ale lepiej przekłuwać je na cele. Wtedy nawet najmniej realne marzenia da się zrealizować. Chodzi o to, żeby codziennie, małymi krokami i świadomie realizować małe cele, które prowadzą do realizacji wielkiego marzenia.     

Ty już to potrafisz, gratuluję!     

***
Tomek Majewski wie, jak radzić sobie z porażkami i dążyć do wygranej. Śmiało realizuje marzenia i zawsze ma w sobie ducha walki.  Dzisiaj tysiące potrzebujących rodzin walczy z biedą. Potrzebują pomocy i impulsu do walki. 

Pomóż rodzinom w potrzebie i daj im siłę do walki! 

  

materiały promocyjne
Dowiedz się więcej na temat: Szlachetna Paczka

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy