Posesja Wolaka, która ma adres w Kokotowie, położona jest przy drodze łączącej Campus Misericordiae (Pola Miłosierdzia) z centrum tej wsi. Dom stoi na skraju lasu, obok linii wysokiego napięcia i sektorów, w których zgromadzili się uczestnicy Światowych Dni Młodzieży. Odległość do podwyższenia, na którym jest ołtarz i miejsce dla papieża, to kilkaset metrów. Według gospodarza są domy, które znajdują się bliżej ołtarza, ale są położone za nim. W sobotę, u 85-letniego Wolaka były jego dzieci, wnuki i prawnuczka. Część przyjechała z zagranicy. Jeszcze przed rozpoczęciem czuwania z młodzieżą, PAP spytała gospodarza, czy tłumy, które wtedy gromadziły się w okolicy, to bardziej radość, czy kłopot. "Kłopot był, teraz jest radość" - opowiedział Wolak. "To życiowa niespodzianka. Tyle lat się tu mieszka. Przypominają mi się słowa Jana Pawła II - nie przyszliście do mnie, to ja przyszedłem do was" - powiedział gospodarz. Dodał, że w Rzymie nigdy nie był. Uczestniczył natomiast w poprzednich pielgrzymkach papieży do Polski, m.in. w Częstochowie. Wolak powiedział, że nie spodziewał się aż tylu ludzi. "Naprawdę, to poruszające" - mówił. Przyznał, że trwające przez 1,5 roku przygotowania do uroczystości w Brzegach sprawiały mu pewien kłopot. Na jego posesji m.in. parkowały pojazdy budowalne. "Przyjmowałem, co mogłem" - powiedział. W sobotę posesję odwiedzali księża i siostry zakonne. Niektórzy pielgrzymi prosili o wodę, ktoś napompował sobie dmuchany materac. "Jeden pielgrzym umył sobie nogi" - dodała córka Wolaka. "Cała przyjemność po naszej stronie" - powiedział jej ojciec. Wolak wybudował swój dom na początku lat 60. XX w. Zrobił to sam. Przez większość życia pracował jako murarz, był brygadzistą. Pracował na budowach m.in. w Krakowie i Nowej Hucie, a także za granicą. Z Brzegów Rafał Lesiecki