Ktoś mógłby powiedzieć, że nie ma się czemu dziwić. „Prorosyjski” Wiktor Janukowycz pochodzący ze wschodnioukraińskiego Donbasu, negatywny bohater pomarańczowej rewolucji, główny współtwórca jakże skutecznej reautorytyzacji Ukrainy nie ma powodów, by lubić Unię Europejską. Może pamięta, że Bruksela wspierała jego rywala w 2004 roku? Może nie w smak mu kryteria kopenhaskie, zwłaszcza te polityczne, które dotyczą stabilnych instytucji gwarantujących demokrację, praw człowieka? Choć o nich akurat pewnie nie słyszał, mimo że jest „profesorem”.Ktoś mógłby powiedzieć, że przegrali wszyscy – Ukraińcy, Polacy, Unia Europejska. Ambitny (może nazbyt) projekt umowy stowarzyszeniowej i pogłębionej, kompleksowej strefy wolnego handlu, ukuty w drugiej połowie minionej dekady i przełożony na zapisy prawne w 2011 roku, nie stanie się ciałem. Polska pozostanie państwem frontowym, a Bug – linią graniczną oddzielającą dwa światy: „europejski” i „poradziecki”. Ukraina wciąż będzie lawirować pomiędzy „Wschodem i Zachodem”, pomiędzy Unią Europejską i Rosją… UE: Ponowoczesne, cywilne mocarstwo nowego typu To jednak dość banalne stwierdzenia. Ciekawsze wydaje się pytanie, dlaczego się nie udało? Czemu Unia Europejska, ponowoczesne, cywilne mocarstwo nowego typu, rozbudowujące od ponad dwudziestu lat własną politykę zagraniczną, nie jest w stanie nakłonić do korzystnej dla obu stron współpracy mniejszego, słabszego partnera, jakim jest Ukraina. Politykę UE wobec krajów sąsiedztwa można rozpatrywać na dwa sposoby. Pierwszy z nich nazwijmy ujęciem cywilizacyjnym. Zakłada on, że Unia Europejska dysponuje zestawem pozytywnych i uniwersalnych wzorców oraz, że chce je wspaniałomyślnie przekazać innym, mniej rozwiniętym krajom, by umożliwić im modernizację. Polityka wobec państw Partnerstwa Wschodniego (w szczególności Ukrainy) wpisuje się w ten model. Umowa stowarzyszeniowa zakładała częściowe przejęcie przez Ukrainę unijnego acquis communautaire; pogłębiona i kompleksowa strefa wolnego handlu miała dzięki ujednoliceniu standardów prawa gospodarczego stworzyć lepsze warunki dla biznesu nad Dnieprem, ułatwić eksport i przyciągnąć zagraniczne inwestycje; praktycznej realizacji unijnych celów miały służyć takie programy jak twinning, TAIEX czy SIGMA. Ponadto, współpraca w sferze energetycznej miała umożliwić wprowadzenie na Ukrainie bardziej przejrzystych i bardziej efektywnych rozwiązań, a w efekcie – w większym stopniu uniezależnić ją od Rosji. Wreszcie dialog wizowy zakładał, że wraz z przyjęciem unijnych standardów w zakresie bezpieczeństwa granic czy paszportów, Ukraińcy zostaną objęci korzystnym dla nich ruchem bezwizowym. Niestety, powyższy model ma pewne ograniczenia. Unijne standardy są lepsze od poradzieckich (choć patrząc na praktykę polityczną w krajach PIIGS, zwłaszcza w Grecji i w nie można zacząć wątpić), jednak nie są uniwersalne – nie można ich automatycznie zaimplementować w innych krajach. Rozwinęły się one w określonych warunkach, w określonym czasie, ich wypracowanie na gruncie wysokorozwiniętych państw Europy Północno-Zachodniej zajęło kilka stuleci. Trudno oczekiwać, że przyjmą się one dobrze i natychmiastowo w krajach o zupełnie odmiennych tradycjach, czy – mówiąc bardziej dosadnie – w krajach w których brakuje tradycji demokratycznych, wolnego rynku, szacunku do prawa. Ukraina – młode państwo, powstałe w wyniku rozpadu Związku Radzieckiego, właściwie nie dysponujące wcześniej stabilną państwowością – boryka się z szeregiem problemów związanych z budową państwa i narodu. Tych bolączek unijne standardy nie rozwiążą.Przykładem niech będzie dyskusja o roli języka rosyjskiego. Nikt nie zaprzeczy, że zgodnie z europejskimi standardami należy respektować prawa językowe mniejszości. Na Ukrainie jednak mniejszość jest quasi-większością, która posiada ogromne poparcie w sąsiednim państwie, które z kolei chętnie wykorzystuje kwestie językowe do osłabienia samej Ukrainy. W tych warunkach próby wcielenia w życie europejskich wartości prowadzą do pastiszu rodem z dowcipu sprzed kilku miesięcy. W anegdocie Angela Merkel spokojnie tłumaczy Wiktorowi Janukowyczowi: „Panie prezydencie, musi pan zrozumieć, że w Europie nie wsadza się do więzień polityków z powodu działań podjętych przez nich podczas sprawowania urzędu”. Janukowycz myśli, myśli, myśli, w końcu odpowiada: „Tak jest pani kanclerz, zrozumiałem – spróbujemy znaleźć inne oskarżenie”. Słabość: Brak perspektywy członkostwa Drugie ujęcie ma charakter geopolityczny – zgodnie z nim UE chce podporządkować sobie sąsiednie kraje. Jako mocarstwo cywilne i ponowoczesne imperium nie robi tego jednak za pomocą wojska i przemocy, ale prawa i pieniędzy (przypomnijmy sobie misjonarzy, którzy przyjeżdżali do wioski w dżungli, rozdawali lusterka i noże, a potem zaczynali opowiadać o chrześcijańskim Bogu). Umowa stowarzyszeniowa ma zaowocować przyjęciem przez sąsiadów unijnych norm, pogłębiona i kompleksowa strefa wolnego handlu służy podbiciu ich rynków, współpraca energetyczna ma na celu przyłączenie ich do systemu energetycznego UE itd.W tym ujęciu również można wskazać słabości polityki UE – słabością jest przede wszystkim brak perspektywy członkostwa. Znamy z historii przykłady imperium, które skutecznie ekspandowały, a podbite ludy przyłączenie do imperium uważały za awans (tak było chociażby w przypadku starożytnego Rzymu). Pozbawiając się jednak istotnego instrumentu oddziaływania, UE nie oferuje tym razem członkowstwa – wynika to z unijnego enlargement fatigue, kryzysu ekonomicznego czy problemów finansowych. Jej zaangażowanie na Ukrainie na więc charakter ograniczony – reformy nad Dnieprem w minionej dekadzie wymagały około 100 miliardów euro inwestycji, UE przekazała zaś w ramach pomocy dwustronnej około… jednego miliarda. W konsekwencji jej polityka jest nieefektywna.Oczywiście, problemy nie leżą wyłącznie po stronie Brukseli – swoją strefę wpływów w regionie (z pomocą zupełnie innych, bardziej tradycyjnych instrumentów) próbuje zachować i wzmocnić również Rosja. Jej działania zdają się przynosić zresztą bardziej wymierne efekty niż w przypadku polityki UE. Andrzej Szeptycki <a href="http://www.new.org.pl/">Nowa Europa Wschodnia</a>