Stanisław Piotrowicz w RMF FM: Nie ma potrzeby składania doniesienia ws. TK
"Nie zarzekam się, ale takich planów nie mam" - mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM poseł PiS Stanisław Piotrowicz pytany o to, czy widzi siebie w fotelu sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
Marcin Zaborski: Widzi pan siebie w fotelu sędziego Trybunału Konstytucyjnego?
Stanisław Piotrowicz: Nigdy o tym nie myślałem.
A odmówiłby pan, gdyby taka propozycja padła?
- Nie wiem.
Czyli jednak nie? Nie mówi pan nie?
- Tego nie wiem.
Bo wszystkie ustawy o TK, które miał pan przygotować, są napisane, za chwilę pewnie uchwalone przez parlament, więc może nowe wyzwania pana czekają.
- Wiele rzeczy w życiu mnie zaskakiwało. Nigdy w ogóle nie myślałem o tym, ze trafię do polityki. Można powiedzieć, ze nie wykonałem w tym kierunku żadnych czynności. A zatem, wtedy kiedy myślałem - że niebawem przejdę w stan spoczynku - przyszli do mnie ludzie i prosili o to, żebym kandydował w wyborach. Odmówiłem raz, odmówiłem drugi raz, odmówiłem trzeci raz...
No i za chwilę przyjdą poproszą: Panie pośle, zapraszamy do Trybunału.
... W związku z tym nie zarzekam się przed niczym, ale gdzieś takich planów nie mam.
Wczoraj sędziowie Trybunału wskazali kandydatów na prezesa Trybunału. O tym, co się działo w Trybunale, pan mówił tak: To przerażające, w ewidentny, jaskrawy, lekceważący sposób łamane jest prawo. Dlaczego pana zdaniem sędziowie złamali prawo?
- Dlatego, że wdali się w politykę, przynajmniej część tych sędziów. I to jest rzeczywiście bardzo szkodliwe z punktu widzenia tej instytucji. Proszę zwrócić uwagę na to, że wedle konstytucji, Trybunał i każdy sąd, i sędziowie, powinni być apolityczni i bezstronni.
I sędziowie Trybunału, którzy wczoraj obradowali, przedstawili uchwałę o przedstawianiu prezydentowi przez sędziów TK zebranych na Zgromadzeniu Ogólnym tych kandydatów. Czy w ten sposób sędziowie TK złamali prawo?
- Tak, złamali. W tym sensie, że prezes nie dopuścił do udziału wszystkich sędziów Trybunału Konstytucyjnego. I na tym złamanie prawa polega.
Co to znaczy "nie dopuścił"?
- Dlatego, że w dalszym ciągu, w sposób bezprawny, prezes TK dzieli sędziów na tych orzekających i nieorzekających. I jednocześnie uważa, że ci, którzy są nieorzekający, nie mają prawa zasiadać w Zgromadzeniu Ogólnym.
To mówi pan o prezesie. A ja pytam o sędziów, którzy wczoraj obradowali. Wydali uchwałę, przekazali tę uchwałę. Czy ta uchwała, którą przygotowali i przekazali, jest złamaniem prawa?
- Panie redaktorze, żeby jakaś czynność mogła być nazwana uchwałą, to musi być podjęta w ramach określonej procedury prawnej. Uchwała Zgromadzenia Ogólnego zapada większością głosów.
Sędziowie mówią, że to nie jest uchwała Zgromadzenia Ogólnego: To nie jest uchwała Zgromadzenia Ogólnego, ale uchwała sędziów zebranych na Zgromadzeniu Ogólnym. Czy uchwała sędziów zebranych na Zgromadzeniu Ogólnym to jest złamanie prawa?
- Panie redaktorze, podkreślam, złamaniem prawa jest to, że pan prezes miał zwołać obowiązek ustawowy - Zgromadzenie Ogólne Trybunału Konstytucyjnego. I tego zgromadzenia, w zgodzie z prawem, nie zwołał.
Czyli prezes, jeśli dobrze rozumiem, złamał prawo, ale nie sędziowie, którzy obradowali wczoraj na zgromadzeniu?
- Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów. Wszyscy sędziowie TK stanowią Zgromadzenie Ogólne.
Ale 10 wystarczy, żeby to zgromadzenie miało kworum?
- Niezupełnie tak. Dlatego, że w Zgromadzeniu Ogólnym winni mieć zagwarantowane wzięcie udziału wszyscy sędziowie.
Jasne, ale nie wprowadzajmy w błąd słuchaczy. Czy 10 sędziów wystarczy, żeby było kworum na Zgromadzeniu Ogólnym?
- W zgromadzeniu mają prawo wziąć udział wszyscy sędziowie TK. Ale część z nich może - z przyczyn losowych - nie móc wziąć udziału.
I tak było z trójką sędziów, którzy są na zwolnieniu lekarskim.
- Więc ustawodawca dostrzega takie trudności natury obiektywnej i powiada: nie mniej jak 10, czyli co najmniej 10 sędziów. Natomiast wczoraj nie było kworum, nie z tego względu, że były wypadki losowe, tylko z tego względu, że kilku sędziów - dokładnie trzech - prezes TK nie dopuścił do tego zgromadzenia.
Jeśli mówi pan, że prawo zostało złamane, to złoży pan doniesienie do prokuratury, albo złożył pan to doniesienie już?
- Nie.
A dlaczego nie?
- Nie ma takiej potrzeby.
No nie. Jeśli funkcjonariusz publiczny widzi złamanie prawa, to jak rozumiem ma obowiązek złożyć doniesienie do prokuratury.
- Panie redaktorze. Jest kategoria przestępstw, jeżeli już w takich kategoriach rozmawiamy...
A to jest przestępstwo?
...która jest ścigana z urzędu.
I powinno to być ścigane z urzędu?
- A zatem, jeżeli mówimy na przykład o przestępstwie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, to nikt o tym przestępstwie nie musi zawiadamiać. Organy ściągania, jeżeli powezmą wiadomość o popełnieniu czynu ściganego z urzędu, mają obowiązek z urzędu wszczynać postępowanie. Żadnych zawiadomień nie potrzeba.
Krzyczał pan ostatnio panie pośle na sejmowej mównicy: Precz z komuną. I na to jeden z liderów Platformy Obywatelskiej, Tomasz Siemoniak, napisał w internecie tak: Prokurator stanu wojennego Piotrowicz woła w Sejmie "Precz z komuną". Prześcignął diabła, który ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwonił.
- No cóż, wolno wszystko powiedzieć, wolno wszystko napisać. Pan Siemoniak nie zna mojej przeszłości. Równie dobrze mogę o nim powiedzieć, że też żył w stanie wojennym. Ja też w stanie wojennym żyłem.
Ale był prokuratorem pan Siemoniak w stanie wojennym?
- No i co z tego, no nie. A ja byłem. I każdy...
No właśnie. I jak rozumiem tego dotyczy ten zarzut.
- Panie redaktorze, ale teraz trzeba popatrzeć, co ja w tym stanie wojennym robiłem jako prokurator.
No i co pan robił?
- Zwalczałem zwykłą przestępczość. Zwykłą. Złodziei, bandytów, tymi sprawami się zajmowałem.
A kiedy rząd pozbawia funkcji kierowniczych w policji dawnych milicjantów, którzy ścigali przestępców, to analizuje ich przeszłość według tego schematu? Co robili, kogo ścigali i jak ścigali?
- Bardzo się cieszę, że pan ten problem poruszył, dlatego że i ja za to, że odmówiłem prowadzenia śledztw o charakterze politycznym, zostałem w tamtym czasie zdegradowany. Byłem w prokuraturze wojewódzkiej, zostałem zdegradowany do prokuratury rejonowej. I warto o tym wiedzieć. Nie prowadziłem żadnych postępowań przeciwko opozycji. Jeżeli ktoś twierdzi, że prowadziłem, to bardzo proszę - niech pokaże mi te ofiary.
To jasne, ale teraz...
- Niech pokaże mi te ofiary. Nie ma proszę pana w tamtym okresie, żeby tak się zachować jak ja trzeba było wiele ryzykować.
Czy wprowadzając - na przykład - przepisy dezubekizacyjne dzisiaj, Prawo i Sprawiedliwość przyjmuje te argument, które pan teraz prezentuje? To znaczy: Ktoś musiał pracować w Wojskowej Służbie Wewnętrznej. Ktoś musiał być w Wojskach Ochrony Pogranicza. Ktoś musiał być w centrum wyszkolenia MSW.
- Panie redaktorze, ja się tą problematyką akurat - jak pan wie - nie zajmuję. I nad tą ustawą nie pracuję i pan doskonale o tym wie.
Nie, posłowie pracują nad wszystkimi ustawami, panie pośle. Szef komisji sprawiedliwości - wydaje mi się - cokolwiek na ten temat chyba jednak wie. No bo, ci policjanci mogą dzisiaj powiedzieć - tak jak pan całkiem niedawno: Mój pech polega na tym, że się w ogóle w systemie komunistycznym urodziłem. Pracowałem w milicji, np. ochraniałem wybory w 1989 roku, a dziś za to mam dostać po głowie, tak mówią ci policjanci.
- Panie redaktorze, czy prokuratura jest wymieniona w katalogu tej ustawy?
Nie rozmawiamy teraz o prokuraturze, dobrze pan wie, o czym teraz rozmawiamy - o policjantach.
- No dobrze, no, rozmawiamy o policjantach...
Którzy mówią, że to, co jest proponowane, nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością społeczną. Więc pytam szefa komisji sprawiedliwości w Sejmie: czy to jest sprawiedliwe czy nie?
- Proszę pana, jeżeli ktoś wstępował w tamtym czasie do policji, to też się na coś decydował.
A jeśli ktoś wstępował do prokuratury, to też się decydował?
- Tak proszę pana, ale zupełnie inny charakter pracy...
Czyli zakładam, że w prokuraturze pan prokurator Piotrowicz mógł robić dobre rzeczy, policjant, który był milicjantem nie mógłby tego robić?
- Choćby z tego względu, że milicja wykonywała czynności o charakterze operacyjnym. Prokurator jest urzędnikiem zza biurka. Jeżeli tego rodzaju efekty prac operacyjnych nie zostaną przedłożone na biurko, to można powiedzieć, że był w tamtym czasie bezrobotny.
Rozmawiał: Marcin Zaborski